Skracając czas dostawy chińskie Temu, AliExpress i Shein przekonały ostatnio sporą grupę klientów w Polsce. Allegro i OLX z przerażeniem mogą patrzyć na ostatnie statystyki. Chińskim platformom udało się tego dokonać dzięki szybkiemu wzrostowi transportu lotniczego towarów, największego od czasów pandemii COVID-19 – podaje firma logistyczna DSV. O ile wcześniej zamówienia tą drogą składały hurtownie i firmy produkcyjne, to teraz towar dostarczają w ten sposób zwykłym klientom bezpośrednio platformy handlowe. To wywołało wzrost cen przewozu o aż 60 proc.

- Import z Chin do Polski rośnie pomimo hamowania wzrostu chińskiej gospodarki
- To wywołało ostry wzrost cen o aż 60 proc.
- Czas dostawy z Chin jest kluczowy dla europejskich klientów, więc takie platformy jak Temu i Ali Express przerzuciły się na transport lotniczy
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl
Jak pokazują najnowsze dane GUS, import z Chin do Polski nie tylko nie spowalnia, jak wydawałoby się po informacjach o hamowaniu wzrostu drugiej co do wielkości gospodarki świata, ale wręcz nabiera rozpędu. Jesteśmy krajem z jednym z największych deficytów handlowych na świecie z Państwem Środka i najwyraźniej nie zamierzamy oddawać miejsca w czołówce, bo po chwilowym osłabieniu 2023 r. i spadku liczonego w dolarach importu o 9 proc. od stycznia do listopada wzrost wyniósł 6,3 proc. rdr. do aż 50 mld dol.
Z tym że polski import z Chin liczony według kraju wysyłki towaru, a nie kraju jego pochodzenia rósł jeszcze szybciej, bo o 9,8 proc. rdr. Oznacza to, że towary częściej niż rok wcześniej trafiały do nas bezpośrednio z Chin, a nie za pośrednictwem niemieckich portów morskich czy lotniczych. O ile import bezpośredni stanowił w 2023 r. 61 proc. całego importu z Chin, to w jedenastu miesiącach ubiegłego roku ten udział zwiększył się do 63,2 proc.
HtmlCode
Temu rozbija bank
Polscy klienci sklepów internetowych i w ogóle klienci w Europie nie akceptują już kilkumiesięcznego czasu dostawy z Chin. I wygląda na to, że chińskie platformy sprzedażowe się dostosowały.
Czytaj też: Odwet za fentanyl. Donald Trump wytnie z rynku Shein i Temu?
– Dynamiczny rozwój azjatyckiego rynku e-commerce zmienia globalny transport. Kiedyś towary z Chin trafiały do Europy za pośrednictwem importerów. Dzisiaj konsumenci mogą dokonać zakupu praktycznie bezpośrednio od producentów, korzystając z platform cyfrowych. Jednocześnie czas dostawy pozostaje kluczowy dla internautów, którzy oczekują, że będzie on zbliżony do tego, do którego przyzwyczaiły ich podmioty z Europy. W efekcie doszło do istotnego wzrostu popytu na usługi frachtu lotniczego, który zapewnia najkrótszy czas transportu na trasach międzykontynentalnych – mówi Marcin Żuchowski, senior product manager w DSV-Global Transport and Logistics.
Dzięki rozwojowi transportu powietrznego szczególnie platforma Temu przebija się przez „zaporę” Allegro i OLX, której dotąd nie udało się sforsować w większym stopniu ani amerykańskiemu Amazonowi, ani chińskiemu AliExpres, ani singapurskiemu Shopee. Temu głośno puka do ścisłej czołówki w Polsce.
Według badania Mediapanel w grudniu ub.r. Allegro miało już tylko o 720 tys. więcej użytkowników w Polsce (prawie 19 mln) niż Temu, podczas gdy rok wcześniej przewaga wynosiła 5,7 mln. Temu odwiedziło aż 18,2 mln internautów, którzy spędzali na stronie przeciętnie prawie 52 minuty. Ali Express miał natomiast 10 mln odwiedzających — pisały ostatnio Wirtualne Media.
Jak pokazywał opublikowany w maju ub.r. raportu „Chińskie platformy handlowe oczami Polaków” autorstwa firmy badawczej Pollster, wśród stron, na których najczęściej dokonywaliśmy wtedy zakupów, sklepy z Kraju Smoka zajmowały wtedy 3. i 4. miejsce za Allegro i OLX. Po najnowszych danych wygląda na to, że OLX spadł w rankingu i już jest za Temu.

Unia się broni
Presja ze strony chińskich platform wzrosła nie tylko na polskich gigantów e-commerce, ale i na wszystkie europejskie sklepy internetowe i sprzedających za ich pośrednictwem producentów. Widać tę presję po tym, że Komisja Europejska planuje zniesienie zwolnienia z opłat celnych dla przesyłek o wartości do 150 euro. To dobra wiadomość dla krajowych platform sprzedażowych, choć oczywiście mniej dobra dla konsumentów.
Jak podała niedawno „Rzeczpospolita”, Izba Gospodarki Elektronicznej dąży do całkowitego zniesienia progu, powyżej którego obowiązuje cło na przesyłki z Chin. Jeśli unijne propozycje wejdą w życie, wszyscy klienci chińskich sklepów internetowych będą musieli płacić cło, niezależnie od wartości zamówienia. Według danych zebranych przez Izbę aż nawet 70 proc. przesyłek może mieć faktyczną wartość nieprzekraczającą 150 euro.
Dostawy lotnicze podrożały o 60 proc.
Szybki wzrost liczby zamówień e-commerce przełożył się jednak też i na ceny transportu, bo wzrósł popyt na przestrzeń ładunkową we frachcie lotniczym. „Według danych Cargo Facts Consulting cztery czołowe chińskie spółki z tej branży każdego dnia wysyłały nawet 11 mln kg towarów drogą lotniczą. Taka ilość przesyłek w pełni wypełniłaby przestrzeń ładunkową 108 samolotów Boeing 777″ — podaje DSV. I tak jest, podkreślmy, codziennie.
— Jesień 2024 r. była dla spedytorów czasem intensywnej walki w imieniu klientów o dostęp do przestrzeni ładunkowej, którą zapełniały towary z rynku e-commerce. W czwartym kwartale trwały liczne promocje z okazji Dnia Singla, Black Friday czy Cyber Monday – wskazał menadżer DSV. — Niezwykle duży popyt ze strony konsumentów spowodował, że w grudniu zaobserwowaliśmy sezonowy wzrost stawek frachtu lotniczego nawet o 60 proc. w porównaniu do marca tego roku — dodał.
Ceny i czas oczekiwania w górę
Wzrost liczby ładunków przełożył się na większe obłożenie terminali cargo i co za tym idzie, na dłuższy czas oczekiwania zarówno na nadanie ładunku, jak i jego odbiór — wskazuje DSV. W rezultacie nie dość, że drożał koszt transportu to i trzeba było jednocześnie dłużej czekać na jego realizację.
Czytaj też: UOKiK bierze na cel Temu. Chińska firma obiecuje współpracę
„Szczególnie odczuwały to firmy działające w szeroko rozumianym obszarze produkcji, dla których transport kluczowych materiałów drogą lotniczą jest konieczny dla zachowania ciągłości pracy. Świetnym przykładem może być branża motoryzacyjna, która w nagłych sytuacjach pozyskuje w ten sposób np. małe partie części” — podaje DSV.
Jak wskazuje ekspert DSV, firmy, które chcą zapewnić sobie przewidywalność kosztów oraz terminowości dostaw, coraz częściej decydują się na nawiązywanie długoterminowych umów na realizację usług frachtu lotniczego.
— Obecnie otrzymujemy zapytania dot. możliwości zawarcia umowy na usługi frachtu lotniczego na okres od 6 do 12 miesięcy, czasem dłużej. Dla porównania w czasie pandemii okres ważności oferty liczył się często w tygodniach. W jej ramach operator logistyczny gwarantuje stałą stawkę transportu dla określonego wolumenu – opisuje Marcin Żuchowski.
Według analiz ekspertów DSV branża e-commerce będzie jednym z głównych motorów napędzających popyt na usługi frachtu lotniczego w 2025 r. Jak wskazują specjaliści, w dłuższej perspektywie zjawisko szczytów sezonowych może przybierać na sile. Najnowsze dostępne dane Xeneta pokazują, że tylko od stycznia do października 2024 popyt na fracht lotniczy z regionu Azji i Pacyfiku wzrósł o 17 proc. W rezultacie już teraz przedsiębiorcy korzystający z transportu lotniczego kontraktują przestrzeń ładunkową nie tylko na ten, ale i na kolejny rok.
Autor: Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło