Unia przegrywa konkurencję o światowy rynek z USA i Chinami. Mario Draghi twierdzi, że ma na to recepty. Na zlecenie Komisji Europejskiej przygotował plan. Polska może na nim skorzystać, choć jest i pewne niebezpieczeństwo.
- Prognozy wzrostu w strefie euro wynoszą 0,9 proc. i 1,5 proc., co jest niższe od oczekiwań światowych
- Konkurencja gospodarcza z Chinami i USA rośnie, a UE ją przegrywa
- Europejskie firmy mają ograniczony potencjał innowacji oraz inwestycji w badania i rozwój
- Część planu Draghiego dotyczy wielkich pieniędzy na dekarbonizację i Polska może na tym skorzystać
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Strefa euro ma od MFW prognozę wzrostu na bieżący rok 0,9 proc., a na przyszły 1,5 proc. To dobrze, że oczekiwany jest wzrost, ale świat ma rosnąć w tempie odpowiednio 3,2 i 3,3 proc. Świat może nie galopuje, ale pędzi do przodu, a my sobie tutaj truchtamy.
Chiny i USA za mocne?
I nie chodzi o to, że dużemu jest trudniej osiągać wysoką dynamikę, bo USA daje się prognozę 2,6 proc. na rok bieżący i 1,9 proc. na 2025. Chiny rozwijać się mają w tempie odpowiednio 5 i 4,5 proc.
Nawet Rosji przyznaje się tempo wyższe (3,2 i 1,5 proc.) niż strefie euro, a przecież prowadzi obecnie wojnę. Dla porządku dodamy, że Polska ma od MFW prognozę 3,1 i 3,5 proc. Jaką wojnę prowadzi strefa euro na czele z Niemcami, że ma tak mało korzystne perspektywy?
Owszem, można pokazać przykład Japonii z prognozą 0,7 i 1 proc. i porównywalną do strefy euro prognozę dla Wielkiej Brytanii (0,7 i 1,5 proc.). Nie tylko Unia traci rynek, ale nie zmienia to faktu, że odstajemy od grupy ucieczkowej. “Udział sektorów, w których Chiny bezpośrednio konkurują z eksporterami ze strefy euro, wynosi obecnie blisko 40 proc. w porównaniu z 25 proc. w 2002 r. Udział UE w handlu światowym maleje, przy czym zauważalny spadek nastąpił od początku pandemii” — pisze Mario Draghi w swojej analizie zleconej przez Komisję Europejską.
A Unia tę konkurencję przegrywa, co w przyszłości przełoży się na poziom życia. Liderem wzrostu są: Indie, Filipiny, Chiny, Indonezja, w przyszłym roku do 5-procentowego wzrostu ma zbudzić się Argentyna — szacuje MFW. Unia już dała się w łącznym PKB wyprzedzić Chinom, choć jeszcze na początku wieku miała przewagę kilkukrotną. Co prawda w sprzedaży usług Wspólnota ma jeszcze pozycję globalnego lidera, a Chiny rosną, osłabiając bardziej USA niż UE, ale w handlu towarami to Państwo Środka już jest zdecydowanie na czele — wynika z zaprezentowanych w raporcie danych.
Europa bez dynamiki
“Tylko cztery z 50 najlepszych firm technologicznych na świecie są europejskie, a globalna pozycja UE w dziedzinie technologii pogarsza się: od 2013 do 2023 r. jej udział w globalnych przychodach technologicznych spadł z 22 proc. do 18 proc., podczas gdy udział USA wzrósł z 30 proc. do 38 proc.” — alarmuje Draghi.
Czytaj też: Unia Europejska może zniszczyć polską potęgę w produkcji baterii
Europa według niego tkwi w statycznej strukturze przemysłowej, w której niewiele nowych firm powstaje, aby “zburzyć istniejące branże lub opracować nowe silniki wzrostu”. Wskazuje, że nie ma żadnej firmy z UE o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 100 mld euro, która zostałaby założona od podstaw w ciągu ostatnich 50 lat, podczas gdy wszystkie sześć amerykańskich firm o wycenie powyżej 1 bln euro powstało w tym okresie.
Ocenia, że firmy z UE specjalizują się w dojrzałych technologiach, w których potencjał przełomów jest ograniczony, więc wydają mniej na badania i innowacje (R&I) — o 270 mld euro mniej niż ich odpowiednicy z USA w 2021 r. — sygnalizuje ekonomista. Mniejszy potencjał zwrotu to i inwestycje są niższe.
Trzech największych inwestorów w R&I w Europie jest zdominowanych przez firmy motoryzacyjne od dwudziestu lat. Tak samo było w USA na początku XXI wieku, z samochodami i farmaceutykami na czele, ale teraz wszystkie trzy największe firmy są w technologii
— zauważa Draghi.
No dobrze, ale to jest obraz sytuacji. A co konkretnie zrobić, żeby Unia nie traciła gruntu pod nogami, ale stanęła na trwałej ścieżce wzrostu?
Recepty Draghiego. Część 1. Innowacje
“Europa pilnie potrzebuje przyśpieszyć tempo innowacji” — uważa ekonomista. Jako że “świat stoi obecnie na progu kolejnej rewolucji cyfrowej, wywołanej przez rozprzestrzenianie się sztucznej inteligencji (AI)”, według niego otworzyło się “okno dla Europy”, aby naprawić niedociągnięcia w zakresie innowacji i produktywności oraz przywrócić potencjał produkcyjny.
Wiadomo, że trzeba się unowocześniać, ale jak zrobić, żeby firmom chciało się innowacji i gdzie są gorsety, które je krępują?
“Nie potrafimy przełożyć innowacji na komercjalizację, a innowacyjne firmy, które chcą się rozwijać w Europie, są na każdym etapie hamowane przez niespójne i restrykcyjne przepisy” — czytamy. Innymi słowy… deregulacja (“restrykcyjne”), ale zarazem centralizacja (“niespójne”)?
“Wielu europejskich przedsiębiorców woli szukać finansowania u amerykańskich inwestorów venture capital i rozwijać się na rynku amerykańskim. W latach 2008-2021 blisko 30 proc. jednorożców założonych w Europie — startupów, których wartość przekroczyła 1 mld dol. — przeniosło swoje siedziby za granicę, przy czym zdecydowana większość przeniosła się do USA” — informuje Mario Draghi.
Czytaj też: Odszedł z OpenAI i założył własny start-up. Zebrał już ponad miliard dolarów
Uważa, że polityka zachęcania do inwestycji bezpośrednich powinna być jednolita na poziomie Unii.
“Skoro świat stoi u progu rewolucji w dziedzinie sztucznej inteligencji, Europa nie może sobie pozwolić na pozostanie w »średnich technologiach i branżach« poprzedniego stulecia. Musimy uwolnić nasz potencjał innowacyjny” — pisze Draghi, wskazując na integrację AI z gospodarką jako kluczowe obecnie zagadnienie.
— Usprawnienia regulacyjne, ułatwiające finansowanie inwestycji, redukujące biurokrację oraz ujednolicające rynki UE mogą znacząco wpłynąć na wzrost wydajności — zgadza się Szymon Fabiański, starszy specjalista w biurze analiz makroekonomicznych PKO BP w wypowiedzi dla Business Insidera.
Skąd finansowanie innowacji? Unijny dług
Mario Draghi, podkreślił, że udział inwestycji w Europie będzie musiał wzrosnąć o około 5 punktów procentowych PKB — do poziomów obserwowanych ostatnio w latach 60. i 70. ubiegłego wieku.
Zgodnie z przytoczonymi przez niego danymi wsparcie innowacyjne w UE to 0,05 proc. PKB z poziomu Unii, a 0,69 proc. z poziomu państw członkowskich, czyli łącznie 0,74 proc. PKB, podczas gdy w USA — 0,65 proc. PKB. Innymi słowy, wydajemy w Unii ze środków publicznych więcej niż USA, a mimo tego to USA wiodą prym.
Draghi proponuje jednak emisję długu unijnego, żeby środków publicznych było w innowacjach jeszcze więcej. Konkretnie 750-800 mld euro rocznie, czyli 4,4-4,7 proc. PKB, choć jako były prezes banku centralnego strefy euro zauważa jednocześnie, że może to wpłynąć na wzrost inflacji. Dług będzie “unijny”, czyli zaciągnie go Komisja Europejska i zdecyduje, na co pieniądze wydać, tak jak w KPO, a spłacać będą kraje członkowskie. Instrumenty finansowe są obecnie podzielone według granic krajowych oraz między państwami członkowskimi i to rozdrobnienie jest według ekonomisty problemem.
Mario Draghi, twierdzi, że bez stymulacji ze strony państwa i bez państwowych nakładów rozwojowych inwestycje prywatne nie ruszą z miejsca. Zauważa, że zwiększenie prywatnych inwestycji do poziomu 4 proc. PKB wymagałoby obniżenia obecnego oprocentowania o około 2,5 pkt proc.
Polska skorzysta najbardziej?
Inwestycje publiczne Draghi chce, żeby przeznaczano głównie na digitalizację i dekarbonizację gospodarki. Skoro Polska jest najbardziej “skarbonizowana”, to znaczy, że najwięcej z tego trafiłoby do nas na likwidację kopalń i elektrowni węglowych a miejmy nadzieję, że i na zastąpienie ich czymś, co zapewni prąd w gniazdkach. Z drugiej strony jest ryzyko, że skoro inwestycje będą ustalane centralnie, to niekoniecznie muszą trafić do naszego kraju i wiele będzie zależeć od relacji polski rząd-Komisja Europejska.
— Finansowanie inwestycji poprzez wspólne obligacje ma sens, o ile środki te są właściwie zarządzane i inwestowane, co może przyczynić się do wzrostu gospodarczego i umożliwić w miarę bezbolesną spłatę długu — komentuje ekonomista PKO BP.
Po wynikach gospodarczych największego beneficjenta KPO, czyli Włoch (100 mld euro z KPO) nie widać, jakby ruszyło to gospodarkę. Prognozy wzrostu na lata 2024-25 są niższe nawet niż dla Niemiec.
Draghi informuje w raporcie, że udział globalnych funduszy Venture Capital — czyli funduszy inwestujących w niewielkie spółki z wielkimi szansami na wzrost — w UE wynosi zaledwie 5 proc., podczas gdy w USA wynosi on 52 proc., a w Chinach 40 proc. Najwyraźniej te małe przedsiębiorstwa w Unii nie przynoszą tak często zysków, jak te w USA i Chinach. Jakie recepty?
Czytaj też: PFR szykuje nową strategię. Fundusz może wyjść z niektórych inwestycji
Ekonomista w raporcie wskazał na “fragmentaryzację europejskiego rynku finansowego i lukę w finansowaniu innowacyjnych technologii”. Dokończenie budowy Unii Rynków Kapitałowych, czyli zjednoczonego rynku kapitałowego pomoże według niego zredukować koszty finansowania prywatnych inwestycji, choć fiskalne metody powinny być w jego opinii skuteczniejsze, zarówno w postaci ulg inwestycyjnych dla sektora prywatnego, jak i inwestycji publicznych.
Recepty Draghiego. Cz. 2. Za droga energia
“Europa musi obniżyć wysokie ceny energii, kontynuując jednocześnie dekarbonizację i przechodząc na gospodarkę o obiegu zamkniętym” — uważa Draghi. “Firmy z UE nadal muszą płacić 2–3 razy więcej za energię elektryczną niż w USA, a ceny gazu ziemnego są 4–5 razy wyższe”.
A jak to wygląda w tanich według Draghiego Stanach Zjednoczonych? Mix energetyczny w USA to w 42 proc. gaz, w 18 proc. atom, w 16 proc. węgiel, w 10 proc. wiatr, a w 6 proc. fotowoltaika. W Chinach 61 proc. stanowi węgiel, w 13 proc. hydroelektrownie, w 9 proc. wiatr, a w 3 proc. fotowoltaika — wynika z danych OurWorldInData za 2023 r.
Nie dziwne, że produkcja z Europy ucieka skoro nie dość, że trzeba względnie dużo płacić pracownikom, to jeszcze i za energię. Ale zauważając, że mamy drogo, jednocześnie Draghi twierdzi, że powinniśmy nadal iść w tym samym kierunku, czyli rozwoju odnawialnych źródeł i dekarbonizacji. Uważa jednak, że dekarbonizacja nie powinna torpedować wzrostu. Analitycy ING skomentowali to jako “asymetryczną dekarbonizację”.
“W wielu obszarach UE może wiele osiągnąć, podejmując wiele mniejszych kroków, ale robiąc to w sposób skoordynowany” — pisze Draghi w raporcie. Według ekonomisty Chiny przechwytują unijne przewagi w czystych technologiach, dotując rozwój elektrycznej motoryzacji.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
Hyundai Santa Fe na krętych drogach Rumunii
Skoro nie chcemy taniego węgla i nie mamy taniego gazu, a nawet KE zrzuciła go na czarną listę jako zagrożenie dla klimatu, a energetyka odnawialna z racji początkowej fazy inwestycji nie daje jeszcze taniej energii, to co zostaje? Chyba tylko czekać, aż “tania energia” z OZE stanie się naprawdę tania, czyli jeśli powstaną tanie magazyny energii.
Recepty Draghiego. Część 3. Deglobalizacja i inwestycje w armię
“Globalna równowaga ulega zmianie: wszystkie główne gospodarki aktywnie starają się zmniejszyć swoją zależność i zwiększyć zakres niezależnych działań. Stany Zjednoczone inwestują w krajowe moce produkcyjne półprzewodników i czystej technologii, jednocześnie dążąc do przekierowania kluczowych łańcuchów dostaw przez swoich sojuszników” — pisze Draghi.
Chiny dążą według niego do autarkii technologicznej i pionowej integracji łańcucha dostaw, od wydobycia surowców po przetwarzanie i od produkcji po wysyłkę, czyli do całkowitej niezależności od zagranicy. Taki model przyjmują gospodarki wojenne.
“Chociaż istnieje jeszcze niewiele dowodów na to, że te środki prowadzą do deglobalizacji, interwencje w polityce handlowej są coraz częstsze” — czytamy.
Europa jest w jego opinii szczególnie narażona na konsekwencje deglobalizacji, jeśli te trendy przyśpieszą.
“UE musi również odpowiedzieć na radykalnie zmienione środowisko bezpieczeństwa na swoich granicach. Łączne wydatki UE na obronę stanowią obecnie jedną trzecią poziomu USA, a europejski przemysł obronny cierpi z powodu dziesięcioleci niedoinwestowania i wyczerpanych zapasów. Aby osiągnąć prawdziwą niezależność strategiczną i zwiększyć swoje globalne wpływy geopolityczne, Europa potrzebuje planu zarządzania tymi zależnościami i wzmocnienia inwestycji w obronę” — uważa ekonomista.
Czego nie ma w raporcie?
— Raport nie uwzględnia kilku istotnych kwestii, takich jak aktywizacja zawodowa kobiet czy poprawa sytuacji mieszkaniowej w miastach — ocenia dla Business Insidera analityk PKO BP.
Aktywizacja zawodowa kobiet mogłaby być receptą na spadek liczby rąk do pracy. W demografii nie pomagają przy tym wysokie ceny mieszkań.
— Efektywniejsze zarządzanie gruntami, zwłaszcza niezagospodarowanymi, mogłoby zwiększyć dostępność tańszych mieszkań czy ilości punktów usługowych i handlowych — oznajmuje.
— Pominięto [w raporcie] również rozwój cyfryzacji administracji publicznej, co może opóźniać wprowadzenie kolejnych reform. Raport koncentruje się na tradycyjnej edukacji, zaniedbując znaczenie uczenia się przez całe życie i elastycznych form kształcenia, niezbędnych dla adaptacji do zmieniających się wymogów rynku pracy — dodaje.
Mało w raporcie miejsca poświęca się demografii. Samo słowo pojawia się zaledwie trzy razy w raporcie. Draghi wskazuje tylko, że imigracja nie kompensuje spadków populacji. Część produkcyjna populacji zaczęła spadać od 2010 r. w Unii. Dotyczyć to będzie jednak też Chin, gdzie siła robocza w najbliższych 40 latach ma się skurczyć z miliarda do 600 mln. Takich skoków mają nie przeżywać USA. Ale co z tym zrobić? Potencjalnych rozwiązań ekonomista nie przedstawił.
Autor: Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło