Zdjęcie: Adobe Stock
Portierzy, pracownicy ochrony uczelni, a czasami usługi zewnętrznej firmy ochroniarskiej; w rzadkich przypadkach system monitoringu – to podstawowe i często jedyne elementy systemu bezpieczeństwa w większości polskich uczelni.
Przepisy bezpieczeństwa obowiązujące zarówno na uczelniach publicznych, jak i prywatnych nie zostały szczegółowo opisane w konkretnym akcie prawnym. „Konstytucja dla nauki” (Ustawa o szkolnictwie wyższym i nauce), obowiązująca od początku października 2018 r., stanowi, że sama uczelnia jest odpowiedzialna za określanie środków bezpieczeństwa. Ma ona za zadanie ustanowienie własnych przepisów, a rektor ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo na terenie uczelni.
W praktyce większość instytucji zatrudnia własnych ochroniarzy lub korzysta z usług firm zewnętrznych. W niektórych przypadkach istnieje model hybrydowy, w którym wyspecjalizowany personel administracyjny z uniwersytetu pełni rolę koordynującą wraz z personelem ochrony z firm zewnętrznych.
Władze uczelni niechętnie ujawniają liczbę pracowników ochrony. „Uzgodniliśmy z dowódcą straży uniwersyteckiej, że nie ujawnimy informacji dotyczących liczby pracowników ochrony. To ze względów bezpieczeństwa” – wyjaśniła w wywiadzie dla PAP rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Gdańskiego Magdalena Nieczuja-Goniszewska.
Jak zauważyła, strażnicy mają za zadanie całodobowe zabezpieczanie obiektów i terenów zewnętrznych kampusów. Jeden z kampusów w Oliwie został ogrodzony ponad dekadę temu, co wywołało liczne protesty, ale znacznie zwiększyło bezpieczeństwo. Obecnie wszyscy mają nieograniczony dostęp do godz. 22:00
Uniwersytet Wrocławski zatrudnia portierów w swoich budynkach, natomiast niektóre obiekty, w tym biblioteka, Kampus Grunwaldzki i kampus Wydziału Nauk Społecznych, są monitorowane przez zewnętrzne firmy ochroniarskie.
Chociaż personel ochrony akademickiej nosi mundury, nie ma on uprawnień przyznanych oficjalnym organom ścigania. Na przykład w sytuacji kryzysowej nie może stosować przymusu bezpośredniego.
Jak podkreśliła Magdalena Nieczuja-Goniszewska, pracownicy ochrony UG nie są wyposażeni w gaz pieprzowy. Chociaż przepisy nie zabraniają jego posiadania, ponieważ każdy obywatel ma prawo go nosić, dodała: „Do tej pory nie było konieczności stosowania takich środków”. Podkreśliła, że członkowie straży są szkoleni w radzeniu sobie z nietypowymi sytuacjami poprzez perswazję werbalną.
W przypadku poważnego kryzysu niektóre uczelnie zainstalowały w newralgicznych punktach swoich obiektów przyciski antynapadowe, które umożliwiają natychmiastowe wezwanie zespołu interwencyjnego. Członkowie tego zespołu dysponują znacznie szerszymi uprawnieniami – mogą korzystać z takich narzędzi jak kajdanki, paralizatory, a nawet broń palna. System ten został przyjęty m.in. na Uniwersytecie Łódzkim i Akademii Leona Koźmińskiego.
Na terenie kampusu tej ostatniej, oprócz rozwiązań wdrożonych na innych uczelniach, zainstalowano sieć 150 kamer, których zadaniem jest wykrywanie niebezpiecznych sytuacji na podstawie konkretnych scenariuszy. „Potrafi ona identyfikować nietypowe zachowania nawet bez bezpośredniego nadzoru człowieka” – tłumaczy Paulina Łukaszuk, dyrektor ds. komunikacji w Akademii Leona Koźmińskiego. Wspomniała też w rozmowie z PAP, że uczelnia udoskonala system kontroli dostępu. Na niektóre obszary uczelni trzeba mieć odpowiednie zezwolenia, żeby wejść.
Paulina Łukaszuk podkreśliła, że kampusy akademickie, jako środowiska wymiany wiedzy i idei, tradycyjnie funkcjonowały na zasadach otwartości i dostępności. Jednak tragiczne incydenty, takie jak ten, który miał miejsce na Uniwersytecie Warszawskim, zmuszają do ponownej oceny tego podejścia i rozważenia potrzeby wzmocnienia środków bezpieczeństwa.
Zasada otwartości nie dotyczy wyłącznie instytucji reprezentowanej przez Łukaszuka. Iwona Ptaszek-Zielińska, rzeczniczka Uniwersytetu Łódzkiego, przyznała, że dostęp do pomieszczeń jest otwarty i nieograniczony barierami ani systemami. Jak stwierdziła w wywiadzie dla PAP Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz, rzeczniczka Uniwersytetu Wrocławskiego, „osoby z zewnątrz mogą wejść do większości pomieszczeń uczelni. Dostęp jest ograniczony jedynie do niektórych obszarów, takich jak biblioteka, bramami i wymogiem posiadania dowodu osobistego”.
Żadna z uczelni, z którymi rozmawiała agencja PAP, nie ma detektorów metalu ani żadnych systemów monitorujących to, co wnosi się na teren uczelni.
Wśród polskich uniwersytetów wiodących w protokołach i systemach bezpieczeństwa, Politechnika Gdańska wyróżnia się tragicznym incydentem w 2002 r., kiedy 22-letni student śmiertelnie zaatakował swojego profesora siekierą. Pracownik, który interweniował, aby chronić ofiarę, również został poważnie ranny.
Po tym tragicznym zdarzeniu PG wdrożyło szereg środków w celu zwiększenia bezpieczeństwa kampusu. Zgodnie z odpowiedzią wysłaną do PAP przez biuro prasowe PG, większość obiektów została wyposażona w nowoczesne systemy kontroli dostępu, systemy alarmowe i sieć CCTV, przesyłającą sygnały i obrazy do lokalnych portierów i centrum monitoringu.
W centrum monitoringu pracuje wykwalifikowany personel ochrony, który jest pracownikiem PG. Wsparcie techniczne dla systemów zapewniają również wyspecjalizowani pracownicy PG.
Ustanowiono również nowe procedury. Jak stwierdzono w odpowiedzi przesłanej do PAP, „podpisano porozumienia z policją w celu zwiększenia bezpieczeństwa publicznego i porządku, zwalczania narkomanii i zagrożeń terrorystycznych oraz ustanowienia protokołów dotyczących obecności policji i wstępu na teren PG”. (PAP)
Nauka w Polsce
dec/ ag/ mhr/