We wtorek rząd przedstawił działania, które mają pomóc w wyhamowaniu wzrostu cen masła. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych chce sprzedać 1000 ton tego produktu. — Inicjatywa rządu, o ile nie są planowane ograniczenia w zakresie wywozu masła z Polski, będzie miała niewielki, a jeśli już, to tylko krótkotrwały, wpływ na spadek cen — uważa Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Banku Polska, specjalizujący się w sektorze rolno-spożywczym.
- Drożejące masło stało się tematem społecznych i politycznych dyskusji. Spora część wyborców za wyższe ceny obwinia rząd
- Powodem maślanej drożyzny jest jednak głównie sytuacja na światowym rynku mleka, gdzie panuje niedobór podaży
- Pierwsze korekty cen tego produktu na światowym rynku są widoczne, większe mogą nadejść na początku 2025 r. — ocenia ekspert Credit Agricole
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl
„Aby ustabilizować sytuację na rynku, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ogłosiła przetarg na sprzedaż dużych ilości masła” — podał rząd. RARS chce wprowadzić na rynek 1000 ton mrożonego masła. Przetarg dotyczy bloków o wadze 25 kg, cena wywoławcza została ustalona na 28,38 zł za kilogram, bez uwzględnienia podatku VAT. Procedura otwarcia ofert zaplanowana jest na 19 grudnia 2024 r.
Polska zintegrowana ze światowym rynkiem
— Wpływ na rynek działań zapowiedzianych przez rząd będzie bardzo ograniczony. Po pierwsze, zadecyduje o tym skala interwencji: planowana jest sprzedaż 1 tys. ton masła, a spożycie bilansowe w całym 2023 r. wyniosło 215 tys. ton, zatem planowana podaż stanowić będzie mniej niż 0,5 proc. rocznego spożycia. Oczywiście jeśli zwiększona podaż zostanie skoncentrowana w krótkim okresie, to może wpłynąć to na rynek i przyczynić się do spadku cen masła — ocenia Jakub Olipra, analityk Credit Agricole Banku Polska
Jednak w tym momencie przechodzi do drugiego powodu, czyli bardzo silnego zintegrowania polskiego rynku masła ze światowym. — Gdyby u nas nagle ceny istotnie się obniżyły, a jesteśmy eksporterem tego produktu, to popyt na nasze masło z zagranicy wyraźnie by się zwiększył. To oddziaływałoby w kierunku ponownego zrównania cen na rynkach światowym i polskim. Dlatego inicjatywa rządu, o ile nie są planowane ograniczenia w zakresie wywozu masła z Polski, będzie miała niewielki, a jeśli już, to tylko krótkotrwały wpływ na spadek cen — argumentuje ekspert.
W obecnych warunkach nie widzi rozwiązania, które miałoby szybko i skutecznie obniżyć ceny masła w Polsce. — Trudno interweniować na zglobalizowanym rynku masła, który wygląda jak system naczyń połączonych. Jednocześnie historia pokazuje, że wprowadzanie cen maksymalnych prowadzi do niedoborów. Rynek mleka, a to główny surowiec potrzebny do produkcji masła, jest cykliczny: okresy wysokich cen masła przeplatają się z okresami niskich cen — tłumaczy Jakub Olipra.
Masło jest bardzo „mlekochłonnym” produktem – aby wyprodukować 1 kg, potrzeba aż 20 l mleka (dla porównania w przypadku serów stosunek ten wynosi około 1:10). Jeśli pojawiają się niedobory mleka na światowym rynku, to najbardziej odbija się to na cenach masła – te w takiej sytuacji rosną relatywnie najszybciej.
Ekspert Credit Agricole wskazuje, że obecnie za rekordowymi na świecie cenami masła stoją czynniki podażowe i popytowe. Rolnicy, producenci mleka, nie są w stanie odpowiednio szybko zwiększyć podaży, aby odpowiedzieć na wzmożony popyt, a jednocześnie trendy konsumenckie w ostatnich latach świadczą o rosnącym spożyciu masła.
— Procesy dostosowawcze po stronie podaży są ze względów biologicznych bardziej złożone, trzeba zwiększyć odpowiednio liczbę krów, niż w przypadku typowych produktów przemysłowych — dodaje.
Zobacz też: Masło bije rekordy. Światowe ceny dawno tak szybko nie rosły
— Cena masła na światowych rynkach stabilizują się. Podaż wprawdzie nie zmienia się, ale widać barierę popytową w przypadku masła: wzrost jego cen przy ograniczonej sile nabywczej konsumentów oddziałuje w kierunku mniejszego popytu, szczególnie jeśli dostępne są substytuty masła. Pierwsze korekty cen tego produktu na światowym rynku są widoczne, większe mogą nadejść na początku 2025 r. — prognozuje Jakub Olipra.
Masło zdominowało agendę
Ceny masła w Polsce ostatnich miesiącach były około 20 proc. wyższe niż rok wcześniej. O cykliczności tego rynku świadczy fakt, że jeszcze w styczniu 2024 r. jego ceny spadały o 10 proc. rok do roku, czyli ze szczytów notowanych na początku 2023 r.
Rosnące ceny tego produktu na sklepowych półkach stały się jednym z popularniejszych tematów ostatnich tygodni w Polsce. Także wśród polityków. Za kostkę momentami trzeba płacić już 10 zł.
Zobacz też: Maślana drożyzna atakuje. „Są trzy scenariusze”
Dyskusja jest gorąca i o maśle mówią wszyscy, mimo że udział masła w średnim koszyku konsumpcji polskiej rodziny w ostatnich latach stanowił zaledwie około 0,5-0,6 proc. wydatków. To oznacza, że na każde wydane 100 zł (na różne cele konsumpcyjne, związane m.in. z utrzymaniem mieszkania, energią, opłatami za media, artykuły spożywcze, odzież, rozrywkę itp.) na masło przypada tylko 50-60 groszy.
Choć powodem wzrostu cen masła w Polsce jest sytuacja na rynkach międzynarodowych, to Polacy za wyższy rachunek winią rząd, a dokładnie premiera Donalda Tuska. Instytut Badań Pollster zapytał Polaków na zlecenie „Super Expressu” o to, kto jest winien maślanej drożyźnie.
Ponad połowa respondentów (52 proc.) wskazała premiera. Mniejszy odsetek ankietowanych obarcza winą prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego (20 proc.) oraz lidera partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego (14 proc.).
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło