Ile trzeba inkasować, aby w naszym kraju być postrzeganym za osobę majętną? W niektórych regionach nie potrzeba do tego nawet pięciocyfrowej wypłaty. Z drugiej strony w stolicy, Lubinie czy Podkowie Leśnej konkurencja jest na zdecydowanie odmiennym pułapie. Przeanalizowaliśmy, co teraz faktycznie oznacza określenie „zamożny”. Na dokładnych danych.
Leksykony tłumaczą słowo „zamożny” na dwa sposoby. Może to być ktoś, kto dysponuje pokaźnym majątkiem albo wysokimi zarobkami. Aczkolwiek najczęściej wysoka pozycja to połączenie obu tych elementów.
W tym tekście skoncentrujemy się na drugiej definicji, czyli przychodach. Niedawno analizowaliśmy, ile należy inkasować, aby przynależeć do klasy średniej, a tym razem sprawdziliśmy, ile trzeba zarabiać każdego miesiąca, aby móc określać się mianem bogatego.
Bogaty, to znaczy jaki?
Jeśli natomiast chodzi o zasoby, to badacze próbowali wielokrotnie określić poziom dostatku według tego kryterium.
Przykładowo, według informacji Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz firmy EY-Parthenon, o których pisaliśmy w Business Insider Polska, majętny Polak to ten, który posiada co najmniej 400 tys. zł aktywów.
Biorąc pod uwagę fakt, że w większych miastach 400 tys. zł to wartość niedużego mieszkania, to informacje te mogą nie w pełni oddawać stan faktyczny.
Z kolei OECD podkreśla, że przeciętny majątek Polaka to według ich wyliczeń równowartość ok. 230 tys. dol., czyli aktualnie nieco ponad 820 tys. zł. Jeśli posiadasz zasoby przekraczające tę kwotę, możesz czuć się stosunkowo majętnym.
Bogactwo z natury rzeczy jest pojęciem wysoce relatywnym. Oznacza ono bowiem dochody lub stan posiadania wyraźnie wyższy od reszty.
Zgodnie z nową definicją niemieckich uczonych chodzi tu o mniej więcej 4-5 proc. ludności w każdej jednostce samorządu terytorialnego. Jeśli twoje zarobki są większe niż wskazany pułap, to możesz uważać się za lokalnego krezusa.
Według ekonomistów z Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii podział dochodowy społeczeństwa wygląda następująco: osoby zarabiające od 80 do 150 proc. mediany to klasa średnia. Na tym nie koniec. Od 60 do 80 proc. mediany to tzw. niższa klasa średnia, a od 150 do 250 proc. — wyższa klasa średnia.
Natomiast wszystko, co jest powyżej 250 proc. mediany zarobków w danym regionie, to już osoby „względnie bogate”. Według Niemców odpowiada to mniej więcej 4 proc. społeczeństwa, czyli w przybliżeniu jeden na 25 mieszkańców.
Tyle należy zarabiać, aby być bogatym w Polsce
A skoro tak, to w oparciu o najświeższe dane Głównego Urzędu Statystycznego jesteśmy w stanie wyliczyć, ile zgodnie z powyższą definicją powinien zarabiać zamożny Polak. Na początku października dowiedzieliśmy się, że mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej wyniosła w kwietniu (to najnowsze dostępne dane) 7262 zł.
Wynika z tego, że w skali całego państwa bycie bogatym zapewniają zarobki na poziomie 18 155 zł brutto, czyli ok. 12 700 zł na rękę przez pierwszą część roku (później wchodzi w życie tzw. drugi próg podatkowy, więc pensja netto spada poniżej 10 tys. zł).
Jest rzeczą oczywistą, że 12 700 zł na rękę w stolicy, a 12 700 zł na rękę w małej podhalańskiej czy dolnośląskiej miejscowości to dwie różne sprawy.
Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się obliczyć progi bogactwa dla każdej polskiej gminy oddzielnie oraz w zależności od wielkości gospodarstwa domowego. Rezultaty prezentujemy na poniższej mapie.
HtmlCode
15 tys. zł wystarcza w 95 proc. gmin
Co ukazuje nam ta mapa? Mniej więcej to, że zarobki rzędu 15 tys. zł na rękę dla singla są wystarczające do statusu „bogatego” w znacznej większości polskich gmin.
Zaledwie 65 z blisko 2,5 tys. samorządów ma próg bogactwa ustawiony wyżej. Przykładowo w Jerzmanowej na Dolnym Śląsku, niemal w centrum zagłębia miedziowego, singiel musi inkasować ok. 18 tys. zł na rękę miesięcznie, aby móc uważać się za zamożnego. Podobnie jest w pobliskim Lubinie czy Głogowie, gdzie te kwoty sięgają 16-17 tys. zł netto.
Na dalszych miejscach jest Warszawa i okoliczne gminy, takie jak Podkowa Leśna, Michałowice, Stare Babice, Łomianki czy Jabłonna.
Z kolei na przeciwnym krańcu znajdziemy głównie niewielkie gminy w Małopolsce oraz — co może być nieco bardziej zaskakujące — Wielkopolsce.
Relatywnie najniżej próg bogactwa znajduje się właśnie w wielkopolskim Czajkowie. Tutaj zarobki w wysokości 9,6 tys. zł netto na rękę dają wejście do klubu bogaczy. Poniżej 10 tys. zł są jeszcze podhalańskie Biały Dunajec oraz Szaflary.
Następnie plasują się inne małopolskie gminy: Spytkowice, Jodłowiec oraz Bystra-Sidzina oraz położone tuż obok Czajkowa Kraszewice.
Metodologia wyliczeń
W naszych wyliczeniach sprawdziliśmy progi bogactwa nie tylko dla osób samotnych, ale również dla większych gospodarstw domowych. Oszacowaliśmy je nawet dla rodzin z czwórką dzieci. Jak to zrobiliśmy? Bazowaliśmy na wspomnianej powyżej definicji niemieckich badaczy.
Eksperci z Instytutu Niemieckiej Gospodarki podkreślają, że tradycyjne podejście, zakładające podwajanie przychodu w przypadku pary, jest zbyt uproszczone. W grę wchodzi tu tzw. koncepcja ważenia potrzeb. „Uwzględnia ona fakt, że życie staje się bardziej korzystne, gdy parę osób mieszka razem, oraz że dzieci potrzebują mniejszych środków finansowych niż dorośli” — czytamy w ostatnim raporcie instytutu. Co więcej, potrzeby dzieci różnią się w zależności od ich wieku: wydatki związane z 4-letnim dzieckiem będą mniejsze niż z nastolatkiem w wieku 16-17 lat.
W praktyce oznacza to, że większe gospodarstwa domowe mogą czerpać z tzw. korzyści skali, co przekłada się na rozsądne oszczędności w wielu aspektach życia codziennego. Mówiąc obrazowo: dwuosobowe gospodarstwo domowe nie zużywa dwa razy więcej ciepła, a gotowanie dla całej rodziny nie wymaga zwiększania porcji w taki sposób, jak mogłoby się wydawać.
W celu dokładnego określenia potrzeb, specjaliści z Kolonii przypisali każdemu członkowi rodziny specjalne wagi. „Pierwsza dorosła osoba w gospodarstwie domowym ma współczynnik 1, każda następna dorosła — 0,5, a dzieci poniżej 14. roku życia otrzymują współczynnik 0,3” — tłumaczy raport instytutu.
Dzięki temu oszacowano, że para bez potomstwa potrzebuje osiągać wspólny przychód na poziomie 1,5-krotności zarobków singla, aby osiągnąć porównywalny status. W przypadku rodziny z przedszkolakiem należałoby uwzględnić współczynnik 1,8, natomiast gospodarstwo z dwójką małych dzieci i nastolatkiem będzie wymagało współczynnika aż 2,6.
W naszych obliczeniach dla uproszczenia założyliśmy, że w gospodarstwach 3-, 4-, 5- i 6-osobowym wszystkie dzieci są w wieku poniżej 14 lat. Bardziej szczegółowe rozróżnienie sprawiłoby, że nasze wyliczenia stałyby się zbyt skomplikowane, a co za tym idzie mniej czytelne.
Autor: Jakub Ceglarz, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło