W sierpniu analitycy kilku banków zrobili sobie przerwę od wpatrywania się w szklaną kulę. Jednak we wrześniu zaczęli formułować prognozy. I trzeba przyznać, że wygląda to dość optymistycznie, biorąc pod uwagę szacunki wzrostu gospodarczego i inflacji. Pojawia się jednak również kilka niepokojących sygnałów.

- Inflacja w czwartym kwartale 2025 roku może sięgnąć 3%, co jest pozytywnym sygnałem dla dalszych obniżek stóp procentowych
- Analitycy prognozują, że stopa referencyjna na koniec przyszłego roku wyniesie 4%, co będzie miało pozytywny wpływ na portfele kredytobiorców posiadających kredyty o zmiennym oprocentowaniu.
- Poprawiła się prognoza wzrostu gospodarczego. Mediana prognoz przewiduje wzrost PKB na poziomie 3,4% w tym roku i 3,5% w 2026 roku.
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl
Według mediany najnowszych prognoz instytucji finansowych zebranych przez Business Insider, inflacja w czwartym kwartale ma wynieść połowę celu NBP, czyli 3%. Analitycy ING i Credit Agricole przewidują, że inflacja może spaść nawet poniżej 3%. To dobrze wróży ewentualnym dalszym obniżkom stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.
Są pewne pozytywy, ponieważ analitycy dwóch banków stwierdzili, że obniżki stóp procentowych będą większe niż wcześniej oczekiwano. W przypadku PKO BP prognoza spadła z 4% do 3,5%, a w przypadku Credit Agricole z 4,25% do 4%. Mediana prognoz 13 instytucji przewiduje stopę referencyjną na poziomie 4% na koniec przyszłego roku, czyli o 0,75 punktu procentowego niższą od obecnej. To pozytywny sygnał dla kredytobiorców spłacających kredyty hipoteczne według zmiennych stóp procentowych. Kredytobiorcy ze stałymi stopami procentowymi będą z zadowoleniem patrzeć na to, ponieważ nic się dla nich nie zmieni, co oznacza, że będą mogli negocjować nowe stopy procentowe dopiero za kilka lat.
Kod HTML
Gospodarka przyspiesza dzięki konsumpcji
Prognoza wzrostu gospodarczego poprawiła się od sierpnia w analizach Erste (z 3,2% do 3,4%) i PKO BP (z 3,3% do 3,4%), a mediana prognozuje obecnie wzrost PKB na poziomie 3,4%. Mediana prognozy wzrostu na 2026 rok również wzrosła z 3,4% w sierpniu do 3,5%.
Analitycy mBanku dokonali prawdziwego zwrotu, zmieniając swoje oczekiwania dotyczące wzrostu PKB z 3,5% na 4,2%. Zauważyli również coś, czego rynek jeszcze nie dostrzegł, ponieważ żaden inny analityk nie dokonał podobnej zmiany. Według działu prognoz mBanku , gospodarka osiągnie poziom wzrostu powyżej 4% w trzecim kwartale i utrzyma go co najmniej do końca przyszłego roku. Szczyt spodziewany jest w czwartym kwartale tego roku i pierwszym kwartale 2026 roku (+4,5% r/r).
Kod HTML
„Polska gospodarka nabiera tempa […]. Oczekuje się, że ożywienie gospodarcze będzie napędzane przede wszystkim popytem konsumpcyjnym. Produkcja przemysłowa i aktywność budowlana pozostają jednak słabe, co potwierdzają najnowsze publikacje danych. Trendy wśród małych przedsiębiorstw wydają się jednak bardziej optymistyczne, co sugeruje, że gospodarka krajowa może być bardziej odporna, niż sugerują główne dane. Oczekujemy, że wzrost gospodarczy będzie się rozprzestrzeniał wraz z postępem wdrażania funduszy spójności UE i wydatków NextGenEU, wspierając inwestycje i aktywność sektora publicznego” – napisał mBank w komentarzu.
Analitycy tego banku podnieśli prognozę wzrostu konsumpcji prywatnej na ten rok z 3,1% w lipcu do 4% we wrześniu. Ekonomiści PKO BP również bardziej optymistycznie ocenili tegoroczne dane, podwyższając swoją prognozę całoroczną do 3,9% (z 3,5% w sierpniu), a analitycy Banku Pekao podnieśli ją z 3,2% w lipcu do 3,6%. Oczekuje się, że głównym motorem ożywienia gospodarczego, obok inwestycji w KPO, będzie rosnąca konsumpcja.
Prognoza zakłada jednak nie tylko obniżenie stóp procentowych, co zapewni więcej pieniędzy spłacającym kredyty, ale także spodziewane przyspieszenie wzrostu płac . Przewiduje się, że płace wzrosną o 8,6% w tym roku i o 6,9% w przyszłym. Oznaczałoby to realny (powyżej inflacji) wzrost o 4,7% w tym roku i 3,8% w 2026 roku.
Osłabienie rynku pracy. Bezrobocie może wzrosnąć o tyle
Oczekuje się, że konsumpcja i fundusze UE ożywią gospodarkę, ale nie ożywią całej gospodarki . Analitycy z 10 instytucji finansowych przewidują, że bezrobocie pozostanie na niezmienionym poziomie. Chociaż trend przechodzenia na emeryturę się nasila, a wraz ze starzeniem się społeczeństwa coraz więcej osób odchodzi z rynku pracy, przewiduje się spadek zatrudnienia o 0,3% w tym roku. Jest to mediana prognoz, podczas gdy ekonomiści Banku Pekao przewidują spadek nawet o 0,8% w sektorze przedsiębiorstw.
W rezultacie oczekuje się, że stopa bezrobocia do końca roku będzie wyższa niż przewidywano w sierpniu lub lipcu. W lipcu osiem prognoz zebranych przez Business Insider wskazywało na stopę 4,9%; obecnie mediana oczekiwań wynosi 5,5%. Analitycy z Millennium, Santander BP i mBanku prognozują stopę bezrobocia na poziomie do 5,6%. Ministerstwo Finansów jest najbardziej optymistyczne z prognozą na poziomie 5,1%.
Polski przemysł na hamulcach
Dynamika polskiego przemysłu również nie wygląda dobrze. Znaleźliśmy trzy prognozy w publicznie dostępnych źródłach, a te z PKO BP i Santander wskazują na zaledwie 1,6% wzrostu w sektorze przetwórczym. W czerwcu mediana prognoz wynosiła jeszcze 3%, więc pogorszenie było zauważalne.
Problemy branży wynikają nie tylko z wysokich cen energii elektrycznej, ale także z trudności eksportowych. Źródłem problemu są między innymi cła nałożone na UE przez administrację Donalda Trumpa, które ograniczają eksport, przede wszystkim z Niemiec. Ponadto polskie zakłady są podwykonawcami niemieckiego przemysłu, w tym przemysłu motoryzacyjnego.
Najnowsze prognozy pokazują, że polski eksport wzrośnie w tym roku zaledwie o 1,6% rok do roku (mediana prognoz), podczas gdy w lipcu najczęściej podawano 2,2%, a w czerwcu 2,5%. OECD prognozuje nawet, że nasz eksport spadnie o 0,2% rok do roku w 2025 roku, choć w lipcu spodziewano się wzrostu o 2% rok do roku.
Mediana ocen analityków z sześciu instytucji wskazuje również na obniżenie prognoz na przyszły rok do 2,8% z 3,5% w lipcu.
Wzrostowi eksportu nie sprzyja umacniający się kurs złotego względem dolara, któremu towarzyszy podobny trend w euro. Według prognoz instytucji finansowych, do pierwszego kwartału 2026 roku będziemy płacić coraz mniej w złotówkach za dolara, po czym prognozują one odwrócenie trendu, jednak bez istotnych zmian. Polscy eksporterzy będą musieli dostosować się do silnego złotego, który jest podstawą kalkulacji kosztów, oraz niższych wpływów z eksportu wyrażonych w dolarach.
Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.
Źródło