Dają ludziom dobrą zabawę i dreszczyk emocji. W Polsce działa ich ponad pół tysiąca. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, ile trzeba zainwestować, aby escape room był miejscem naprawdę ciekawym i przyciągał pasjonatów tej rozrywki.
Według danych serwisu lock.me, który jest największym zbiorem escape roomów w Polsce, aktualnie w naszym kraju działa 550 takich obiektów i wciąż ich przybywa.
– Są one podzielone na kategorie tematyczne, których u nas mamy aż 11 – mówi Bankier.pl Bartosz Idzikowski z serwisu lock.me. – Najwięcej, bo aż 205, jest pokoi przygodowych i te cieszą się największym zainteresowaniem. Wynika to z faktu, że tam każdy będzie się dobrze bawił. Można się poczuć jak bohater filmu, a w trakcie gry nie spotka nas nic, co może nas wystraszyć. Na drugim miejscu są escape roomy thrillerowe, których jest ponad 70. To pokazuje, że ludzie najbardziej cenią dobrą zabawę i dreszczyk emocji. W tej rozrywce każdy znajdzie coś dla siebie – pokoje kryminalne, fantasy, horrory i wiele innych. Najbardziej popularne są pokoje przystosowane do wizyt rodzin z dziećmi.
ReklamaZobacz takżeDla Twojej firmy: odbierz nawet 2200 zł premii, w tym 300 zł za zdalne otwarcie Konta Biznes z Żubrem w Banku Pekao
Ile kosztuej zabawa w escape roomie?
Jak twierdzi ekspert, ceny wejściówek do escape roomów w Polsce są korzystne na tle innych krajów Europy.
– Polska słynie z tego, że mamy bardzo dobry stosunek jakości do ceny – uważa Bartosz Idzikowski. – Ceny uzależnione są od kilku czynników, takich jak miasto, zaawansowanie techniczne pokoju, termin wizyty czy liczba graczy. Z tego względu rozstrzał cenowy jest bardzo duży. Do niektórych pokoi można wejść już za ok. 120 zł, zaś za te najlepsze w weekendy trzeba zapłacić ponad 400 zł. Większość oferuje rozgrywki także w języku angielskim. Coraz częściej firmy rozszerzają swoją ofertę również o język ukraiński.
Na wejście trzeba czekać nawet kilka tygodni
Jak twierdzi przedstawiciel lock.me, od czasu zakończenia okresu pandemii zauważalny jest wzrost zainteresowania escape roomami w ujęciu globalnym.
– Zaraz po zdjęciu wszystkich obostrzeń nasi klienci zapragnęli wrócić do rozrywki offline – opowiada Bartosz Idzikowski. – Escape roomy są na tyle wciągające, że gracze do nas wracają i zapraszają do zabawy kolejnych znajomych.
Według niego główny trzon klientów tego typu miejsc rozrywki to osoby od 20 do 40 lat, jednak do pokoi zagadek chodzą ludzie w każdym wieku. Dużą część klientów stanowią dzieci. Coraz częściej wybierają się tam również wycieczki szkolne.
Nie do każdego pokoju można wejść z marszu. Często i trzeba umawiać się nawet z dużym wyprzedzeniem. – Na wizytę we wrocławskim "Opuszczonym Hotelu", szóstym najlepszym escape roomie na świecie według amerykańskiego rankingu TERPECA, trzeba czekać nawet kilka tygodni – opowiada Bartosz Idzikowski.
Okazuje się też, że najwięcej klientów jest w grudniu i w sierpniu.
Aktorzy, scenografia i efekty specjalne kosztują
Aby powstał naprawdę ciekawy escape room, konieczna jest dość duża inwestycja.
– Nowe obiekty coraz częściej budowane są z 6-cyfrowymi budżetami – twierdzi Bartosz Idzikowski. – W tego typu pokojach mamy aktorów, scenografię i efekty specjalne tworzone przez profesjonalne ekipy filmowe, a wszystko to zajmuje całe kompleksy pomieszczeń.
– Sami wymyślamy, jak mają wyglądać nasze pokoje. Czasem inspirujemy się jakimś filmem, książką czy wydarzeniem – mówi Bankier.pl Wojtek, współwłaściciel firmy TickTack posiadającej w swojej ofercie 4 escape roomy w Gliwicach. – Samodzielnie też przygotowujemy ich wyposażenie, czasem coś dokupujemy. Koszt przygotowania jednego pokoju sięga powyżej 300 tys. zł.
Zamiast zwiedzania zabytków
Ostatnio bardzo modna stała się turystyka escape roomowa, czyli podróżowanie po świecie i zwiedzanie miast nie pod kątem lokalnych zabytków, a gier w pokojach zagadek, które się tam znajdują.
– Escape roomy odwiedzam od około 3 lat. Na koncie mam nieco ponad 20 wizyt, więc wciąż uznaję się za osobę początkującą, jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenie znajomych i liczbę pokoi, które są dostępne na rynku – mówi Bankier.pl Monika Dekrewicz. – Nie od razu złapałam bakcyla, bo dopiero po trzecim takim doświadczeniu, ale od tego czasu staram się co najmniej raz na miesiąc lub dwa zorganizować sobie taką rozrywkę – czy to we Wrocławiu, skąd jestem, czy w innym mieście. W tym drugim przypadku zwykle odwiedzam ze znajomymi kilka pokoi na raz. W escape roomach doceniam przede wszystkim to, że kiedy mistrz gry zamyka za mną drzwi, to jednocześnie na tę godzinę lub półtorej odcinam się w 100 proc. od codziennych spraw.
Nie tylko do rozrywki
Według przedstawiciela lock.me zdarza się, że escape roomy służą też do innych celów niż rozrywka.
– Banki wykorzystują je do rekrutacji pracowników, a krajowe i międzynarodowe telewizje zamawiają je na okazję premier filmów czy seriali – opowiada ekspert. – W listopadzie odbył się finał organizowanych przez Polaków mistrzostw świata w escape roomach, do których zgłosiło się ponad dwa tysiące uczestników. Escape roomy dojrzały, stały się projektami przykuwającymi uwagę funduszy inwestycyjnych, a nawet osobnym nurtem w edukacji. Facebookowa grupa "Escape Room w edukacji" liczy ponad 21 tys. członków.
Dekada z przygodami
Escape roomy w Europie są uznawane za najlepsze na świecie. To właśnie one zdominowały pierwszą dziesiątkę najważniejszego branżowego rankingu TERPECA.
– Choć branża ta ma nieco ponad 10 lat, to bardzo prężnie się rozwija. Powiedzieć, że się odradza, to nic nie powiedzieć – podsumowuje Bartosz Idzikowski.