Jeśli masz między 18 a 35 lat i nie oszczędzasz dodatkowo na emeryturę poza składką, która w każdym miesiącu potrącana jest z twojej pensji, to jesteś w mniejszości. Najnowsze badanie przeprowadzone przez UCE Research na zlecenie Business Insider Polska pokazuje, że polscy 20— i 30-latkowie przejrzeli na oczy i zaczynają dostrzegać, że na państwowe emerytury nie mają co liczyć. Jednak nie wszędzie. Wciąż są regiony naszego kraju, gdzie tej świadomości nadal nie ma.
- Jeszcze kilka lat temu młodzi ludzie kompletnie nie zaprzątali sobie głowy tym, co się wydarzy z ich życiem na starość
- To jednak powoli zaczyna się zmieniać, co widać po najnowszym badaniu UCE Research dla Business Insider Polska
- Zapytaliśmy w nim młodych ludzi (w wieku 18-35 lat), czy oszczędzają dodatkowo na emeryturę poza państwowym systemem. Wyniki pozytywnie zaskoczyły
- Sprawdziliśmy, jak wygląda świadomość emerytalna młodych Polaków w podziale na region, miejsce zamieszkania, wysokość pensji czy poglądy polityczne. Da się zauważyć kilka zależności
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Ekonomiści od lat apelują do najmłodszych pokoleń, które dopiero niedawno weszły na rynek pracy: oszczędzajcie dodatkowo na emeryturę. Demografia im bowiem nie sprzyja, a państwowy system emerytalny za kilkadziesiąt lat to będzie zdecydowanie za mało. Dlaczego? O tym piszemy w dalszej części artykułu.
Najpierw jednak skupmy się na badaniu, które na zlecenie Business Insider Polska przeprowadziło UCE Research. Sprawdziliśmy w ten sposób w gronie przedstawicieli młodego pokolenia (w wieku 18-35 lat), czy mają oni świadomość, co może wydarzyć się z ich pieniędzmi na starość.
Zapytaliśmy: czy odkłada Pan/Pani jakiekolwiek pieniądze (poza państwowym systemem) z myślą o własnej przyszłej emeryturze?
Odpowiedzi mogą zaskakiwać. Do tej pory bowiem w podobnych badaniach okazywało się, że młodzi ludzie kompletnie o oszczędzaniu nie myślą. Albo inaczej. Myślą, ale nic z tym nie robią. Tym razem jest inaczej.
W naszym sondażu aż 56,9 proc. Polaków w wieku 18-35 deklaruje, że rzeczywiście oszczędza dodatkowo na emeryturę poza państwowym systemem. 38,4 proc. tego nie robi, a 4,7 proc. tego nie pamięta i nie potrafi odpowiedzieć na tak zadane pytanie.
Sposobów na takie oszczędzanie jest mnóstwo. Od stosunkowo najnowszego PPK, przez inne elementy drugiego (PPE) i trzeciego filaru (IKE, IKZE, OIPE), aż po samodzielne oszczędzanie poza systemem emerytalnym, np. na lokatach, obligacjach lub bardziej skomplikowanych instrumentach.
W badaniu nie pytaliśmy o konkretne sposoby oszczędzania, ale dane pokazują, że najpopularniejsze wśród Polaków są Pracownicze Plany Kapitałowe. Tu swoje pieniądze trzymają już prawie 4 mln z nas (dane na koniec 2023 r.).
Największe traumy lat 90. przypomniały o sobie. Ekspert uspokaja
Wyborcy tej partii są najbardziej świadomi
Z badania możemy też wyciągać bardziej szczegółowe wnioski. Na przykład rozkładu oszczędzających w elektoratach poszczególnych partii politycznych.
Najbardziej świadomi są wyborcy Koalicji Obywatelskiej. Tu odkłada najwięcej, bo ponad 65 proc. młodych ludzi. Na drugim biegunie jest PiS (53 proc. wskazań) oraz Bezpartyjni Samorządowcy (40 proc.).
W wynikach sondażu widać też, że wiele zależy od miejsca zamieszkania. Generalnie im większe miasto, tym większa świadomość, że dodatkowe oszczędzanie jest konieczne. Wsie i małe miasta oszczędzają w 46 proc. przypadków, a miasta powyżej 500 tys. mieszkańców — prawie w 67 proc.
Podobnie ma się sprawa z wykształceniem. Im wyższe, tym więcej respondentów odkłada na emeryturę. Różnice są spore, bo od 35,9 proc. (dla ludzi z wykształceniem podstawowym) do ponad 65 proc. (wykształcenie wyższe).
Zróżnicowanie geograficzne
Ciekawie natomiast wygląda kryterium regionalne. Okazuje się bowiem, że w niektórych województwach oszczędzających jest nawet dwukrotnie więcej niż w innych.
Doskonale widać to zresztą na poniższej mapie. Trudno jednak doszukiwać się tu np. korelacji z poziomem zamożności czy preferencjami wyborczymi w poszczególnych regionach.
HtmlCode
Okazuje się bowiem, że najmniej młodych Polaków oszczędza w województwach kujawsko-pomorskim i lubuskim. To nieco więcej niż co trzeci przedstawiciel tego pokolenia.
Na drugim biegunie są natomiast Pomorze Zachodnie i Dolny Śląsk. Tu do dodatkowego odkładania na emeryturę przyznaje się ok. 70 proc. respondentów w wieku 18-35 lat.
Oszczędzanie to jedyny ratunek
Dla milenialsów dodatkowe oszczędzanie to jedyny sposób, by na starość zachować standard życia na w miarę niepogorszonym poziomie.
Osoby urodzone na przełomie lat 80. i 90. oraz później są zresztą ekonomicznie w dość trudnej sytuacji nie tylko ze względu na emerytury. Pisaliśmy o tym w Business Insider Polska.
Kwestia ich świadczeń na starość wysuwa się jednak na pierwszy plan. Jeśli bowiem nie odłożą na emeryturę samodzielnie, to pieniędzy z ZUS-u na wspomnianą radość z życia może nie wystarczyć.
— Jeśli nie będzie poważnych systemowych reform, to nam nie zazdroszczę — mówił kilka tygodni temu Business Insiderowi Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting, a prywatnie przedstawiciel pokolenia milenialsów.
O jakich reformach mówi Sobolewski? Przede wszystkim podniesieniu i zrównaniu wieku emerytalnego — czy to ustawowego, czy dobrowolnego. — Na razie żadna partia nie będzie chciała wziąć tej odpowiedzialności za Polaków, bo to nie jest łatwe politycznie — przewiduje ekspert. A to źle. Bez dłuższej pracy nie ma bowiem szans na wyższe świadczenia dla dzisiejszych 30— i 40-latków.
Wystarczy spojrzeć w prognozy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, czyli organu, który odpowiada przecież za wypłaty emerytur. Z powstałej w ubiegłym roku prognozy wynika, że obecnie w Polsce jest ponad 22 mln osób w wieku produkcyjnym, czyli — w pewnym uproszczeniu — aktywnych na rynku pracy. Do tego dochodzi 8,7 mln osób w wieku poprodukcyjnym, w tym przede wszystkim emerytów.
System solidarności międzypokoleniowej, z jakim mamy do czynienia w Polsce, działa mniej więcej tak, że emerytury dzisiejszych seniorów wypłacane są ze składek, które odprowadzają aktualnie pracujący. Łatwo więc policzyć, że dziś na jednego seniora składa się średnio niespełna trzech pracujących.
Za 30 lat, gdy na emeryturę będą przechodzić milenialsi, sytuacja będzie dużo gorsza. Nie sprzyja im bowiem demografia. Średnia długość życia rośnie, a dzieci rodzi się coraz mniej. W efekcie Polska się starzeje.
Jak to wygląda w liczbach? Prognoza ZUS mówi, że w 2050 r. w naszym kraju będzie 16,8 mln osób pracujących i prawie 12 mln emerytów. Na świadczenia jednego seniora będzie musiało zasuwać już nie — jak dziś — trzech, ale niespełna 1,5 pracownika.
Jeszcze gorzej będzie dziesięć lat później, gdy na emeryturę przechodzić będą najmłodsi milenialsi. Tam proporcje wyniosą 15,3 do 12,3 mln osób.
Efekt? Siłą rzeczy świadczenia będą niższe. Analitycy Alior Banku przedstawili w 2022 r. dramatyczną prognozę, która mówiła o tym, że dzisiejsi 30-latkowie będą mogli liczyć na emeryturze na świadczenie w wysokości 25-30 proc. swojej ostatniej pensji (to tzw. stopa zastąpienia).
Dziś nie wydaje się już ona aż tak dramatyczna. Być może dlatego, że jeszcze gorzej wyglądają przewidywania samego ZUS czy Komisji Europejskiej. W tych analizach pojawia się stopa zastąpienia na poziomie 20 proc.
Jak na dłoni widać też, że niższy wiek emerytalny dodatkowo obniżył i tak już niewysokie prognozowane emerytury.
Abstrahując jednak od zmian legislacyjnych, milenialsi muszą wziąć też sprawy w swoje ręce. Bez dobrowolnego oszczędzania na emeryturę czeka ich głodowe świadczenie. I to niezależnie od tego, jaki będzie wiek emerytalny.
Autor: Jakub Ceglarz, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło