Czy Amerykanie mogą „wyłączyć” nasze samoloty i rakiety?

W ostatnich latach Polska zainicjowała znaczący program zamówień wojskowych, odzwierciedlając szersze europejskie trendy w wydatkach na obronność. Stany Zjednoczone pozostają głównym dostawcą tej zaawansowanej broni – kraj, którego strategiczne podejście do Rosji, Ukrainy i UE uległo znacznej zmianie. Czy istnieje scenariusz, w którym systemy dostarczone przez USA zostaną dezaktywowane, narażając sojuszników na niebezpieczeństwo? Eksperci się wypowiadają.

Materiały archiwalne
Materiały archiwalne | Onet

Artykuł ukazał się pierwotnie w marcu 2025 r.

Myśliwce F-35, śmigłowce Apache, systemy Patriot, czołgi Abrams – modernizacja polskiego systemu obronnego w dużej mierze opiera się na amerykańskiej technologii wojskowej. Choć to partnerstwo kiedyś wydawało się gwarancją bezpieczeństwa, nagłe ograniczenie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy za rządów Donalda Trumpa budzi obawy: czy Polska może znaleźć się w podobnej sytuacji?

Według „Financial Times” kraje europejskie zmagają się z tym samym dylematem. Na przykład Dania posiada F-35, ale spotkała się z kontrowersyjnymi wypowiedziami Trumpa na temat Grenlandii. W razie kryzysu, czy jej samoloty pozostaną sprawne, czy też Stany Zjednoczone hipotetycznie ograniczą dostęp?

Hipotetyczny „wyłącznik awaryjny”

„Publicznie, dostawcy sprzętu obronnego odrzucają pomysł „wyłącznika awaryjnego” dla systemów takich jak F-35. Jednak za kulisami, eksperci branżowi przyznają, że jest to technicznie wykonalne ” – mówi Mariusz Cielma z *Nowej Techniki Wojskowej* w rozmowie z Business Insider Polska. Nowoczesne platformy integrują złożoną elektronikę, umożliwiając producentom zakłócanie działania w razie potrzeby.

Źródła cytowane przez FT sugerują, że samoloty można unieruchomić za pomocą aktualizacji oprogramowania lub zmian w kodzie.

Choć Polska i Stany Zjednoczone utrzymują silne więzi, eksperci ostrzegają przed samozadowoleniem. Cielma podkreśla zagrożenia wykraczające poza natychmiastowe wyłączenia systemów: zależności w łańcuchach dostaw, niedobory części zamiennych i problemy z konserwacją – już obciążające sprzęt dostarczany przez USA na Ukrainę – mogą w podobny sposób sparaliżować gotowość operacyjną.

Artykuł jest kontynuowany pod filmem

Ekspert ostrzega: rozwarstwienie społeczne w Polsce to ryzyko

„Wycinanie komponentów zmusza użytkowników do szukania alternatyw na czarnym rynku lub opracowywania zamienników – to kosztowny i złożony proces” – wyjaśnia Cielma. Takie wąskie gardła skutecznie neutralizują zaawansowaną broń nawet bez bezpośredniej interwencji.

Ograniczone możliwości?

„Konkurenci dla amerykańskiego sprzętu wciąż są nieliczni. F-35 na razie nie ma realnych europejskich odpowiedników, co ogranicza wybór poza poleganiem na amerykańskich dostawcach” – zauważa Cielma. Jednak zróżnicowane zakupy Polski – południowokoreańskie czołgi, niemieckie Leopardy – mogą złagodzić ryzyko. Wcześniej krytykowana za rozdrobnienie zamówień, strategia ta wydaje się teraz korzystna.

Zależność Europy wykracza poza broń konwencjonalną. Podczas gdy Francja utrzymuje niezależny arsenał nuklearny, brytyjskie systemy rakietowe są dzierżawione od Stanów Zjednoczonych, co wymaga okresowych testów na terytorium amerykańskim. „Partnerstwa wojskowe odzwierciedlają polityczne układy. Polska i Wielka Brytania postrzegały Stany Zjednoczone jako niezłomnego sojusznika, podczas gdy ostrożność Francji wydaje się teraz prorocza” – zauważa Cielma. Niemniej jednak więzi transatlantyckie trwają, wzmacniane przez firmy zbrojeniowe, które chcą chronić lukratywne europejskie kontrakty w obliczu niepewności politycznej.

Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska

Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *