Po najkrótszym chyba stanie wojennym w historii, wszystkie oczy zwrócone są na Koreę Płd. Kraj ten w ostatnich latach był areną niezliczonych afer i przewrotów politycznych. A jednocześnie jest to kraj cudu gospodarczego. Jak to się stało, że państwo, które było uznawane za jedno z najbiedniejszych i najbardziej zamkniętych w regionie, nagle stało się przykładem dla całego świata?
- Jeszcze w latach 50. zeszłego wieku nie było wielkich gospodarczych różnic pomiędzy obiema Koreami
- Dziś gospodarka Korei Płd. jest podziwiana na całym świecie, gdy sąsiad kojarzy się z biedą, dyktaturą i zacofaniem
- Co się stało, że mówi się o „cudzie na rzece Han”? Na pewno by go było, gdyby nie słynne „czebole”
- Wielkie koncerny rozkręciły kraj, ale zdaniem wielu też go skorumpowały
- Dlatego kogoś, kto obserwował Koreę Płd., ostatnie wydarzenia tak bardzo nie zaskoczyły
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl
Świat żyje niezwykle krótkim stanem wojennym w Korei Płd. I zachodzi w głowę, jakim cudem w tak rozwiniętym kraju, dochodzi do tak dramatycznych wydarzeń politycznych. Ale nie jest tak, że Korea Płd. jest oazą politycznej stabilności. Dość powiedzieć, że Park Geun-hye, była prezydentka, zakończyła urzędowanie poprzez impeachment, a potem trafiła do więzienia (choć została ostatecznie ułaskawiona). Nie była to zresztą jakaś wyjątkowa historia — jej poprzednik Lee Myung-bak także zakończył karierę za kratami.
Zwykle problemem czołowych polityków były skandale polityczne, związane ze stykiem władzy i czeboli. Potęga czeboli jest uważana za źródło korupcji na szczytach władzy. Jednocześnie to właśnie takie firmy wyciągnęły kraj z biedy — i sprawiły, że Korea Płd. to gospodarcza potęga.
Potęga czeboli
Koreańskie czebole to multikorporacje, działające zwykle w wielu różnych firmach. Najbardziej znany jest Samsung, który działa w przemyśle elektronicznym, samochodowym, w hotelarstwie, handlu, chemikaliach, budownictwie… Lista branż, które obejmuje Samsung, właściwie się nie kończy. W 2022 r. przychody tej korporacji stanowiły ponad 22 proc. koreańskiego PKB.
Są i inne znane czebole, na przykład Hyundai, który nie tylko produkuje samochody, ale też działa w handlu, przemyśle, budownictwie czy elektronice. Jest też elektroniczno-chemiczny gigant LG. Kiedyś do grona czeboli zaliczano też Deawoo, czyli koncern, który motoryzował Polskę w latach 90., ale ogłosił bankructwo pod koniec tamtej dekady.
Firmy jak Hyundai czy Samsung nie należą do bardzo młodych. Ten pierwszy koncern powstał w 1947 r., drugi — niemal dekadę wcześniej. Początkowo jednak były to raczej niewielkie przedsiębiorstwa, zaczęło to się jednak zmieniać w latach 70. XX wieku. Ich ekspansja była nie tylko efektem pomysłów czy trudnej do zakwestionowania pracowitości Koreańczyków. Pomogła też państwowa pomoc — na przykład system tanich kredytów, udzielanych przez bank centralny. Te nie do końca jasno zarysowane granice pomiędzy tym, co państwowe, i tym, co prywatne, dały początek niezliczonym aferom korupcyjnym, które zatapiały wielu czołowych polityków.
HtmlCode
Ostatecznie potęga czeboli rozkręciła Koreę, która dziś należy do najpotężniejszych i najnowocześniejszych gospodarek świata. Jeśli chodzi o PKB na głowę, Korea Płd. oscyluje wokół 25. miejsca na świecie — wyprzedając Wielką Brytanię czy Kanadę.
Czebole nie tylko rozkręciły kraj gospodarczo — być może nawet zdecydowały o jego przetrwaniu. Zamrożony konflikt z północą trwa od lat 50. — wówczas zresztą gospodarki oby krajów były porównywalne. Czebole rozwijały nowoczesną broń, na przykład Hyundai (a konkretnie jego część Hyundai Rotem) produkuje czołgi K2 czy wozy opancerzone K808. Wywodzący się z Daewoo koncern Doosan Group produkuje z kolei systemy artyleryjskie K239 Chunmu. Niewielu ekspertów ma wątpliwości, że to zaawansowanie południowokoreańskiej armii jest jedną z przyczyn, dla których Północ ciągle boi się uderzyć na Seul.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Business Insider Awards 2024
Nie zawsze było tak dobrze
Współczesna Korea Płd. kojarzy się przede wszystkim z samochodami Hyundai czy Kia albo ze smartfonami Samsunga. Kiedyś kojarzyła się raczej z… biedą.
„Korea była najbardziej zamkniętym na Zachód krajem Dalekiego Wschodu: przez stulecia była lennem Chin, w latach 1910–1945 okupowana przez Japonię, a następnie podzielona na sfery wpływów Rosji i Ameryki, aż wreszcie stała się areną wojny koreańskiej lat 1950–53, będąc terenem rozgrywek mocarstwowych Rosji i USA. PKB per capita w Korei Południowej dziesięć lat po wojnie utrzymywało się na poziomie niższym niż na Haiti czy Etiopii” — opisywała dr Marlena Oleksiuk z Uniwersytetu Wrocławskiego.
W latach 70. postanowiono jednak inwestować w czebole — Koreańczycy zrobili to dość sprytnie. Wybrali przyszłościowe ich zdaniem wówczas branże — i to w nie postanowiono pompować środki, również te publiczne.
Legendarna pracowitość oczywiście miała też gigantyczne znaczenie. „Koreańczycy gotowi są do ciężkiej pracy już od najmłodszych lat. Najpierw najwięcej na świecie czasu poświęcają na naukę, następnie najwięcej czasu spędzają w pracy” — czytamy w opracowaniu dr Oleksiuk.
Do tego doszło gigantyczne wsparcie Stanów Zjednoczonych oraz poczucie zagrożenia wojną ze strony północy — to spowodowało, że sektor prywatny zawsze był blisko potrzeb armii. Koreańczycy z południa — w przeciwieństwie do tych z północy — potrafili też wykorzystać szanse, które dawała globalizacja. Nawet jak nie udało się w latach 90. przekonać Europejczyków do aut Daewoo, to dziś pojazdy spod znaku Kia czy Hyundai widać na każdym kroku.
Gwałtowny rozwój Korei jest zresztą określany mianem „cud nad rzeką Han” — od rzeki, która przepływa przez Seul. Zwieńczeniem tego „cudu” było dołączenie do G20 w 2010 r.
Czy „cud” się utrzyma? Polityczne skandale są w tym kraju codziennością, ale jednak stan wojenny ostatnio został tam wprowadzony w latach 60. XX wieku. Dochodzi też ryzyko pełnoskalową wojną z Północą — w ostatnich dekadach zawsze było ono dość wysokie, ale ostatnio napięcie jeszcze bardziej eskalowało. Są więc analizy, że nad krajem zbierają się czarne chmury. Jednak Koreańczycy przyzwyczaili się do trudnej sytuacji geopolitycznej i można nawet powiedzieć, że potrafili obrócić ją na swoją korzyść.
Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło