Konflikt handlowy eskaluje. Donald Trump wprowadza cła na Kanadę, Meksyk i Chiny — a te kraje odpowiadają odwetem. Podobne cła mają zostać wkrótce nałożone na Unię Europejską. Jak ta wojna handlowa, którą nawet amerykańskie media określają jako „najgłupszą w historii”, może się zakończyć? Eksperci, z którymi konsultował się Business Insider Polska, podkreślają, że korzystne rozwiązanie dla Europy pozostaje możliwe do osiągnięcia.

- Przywódca USA nakłada cła na sąsiednie kraje i Chiny – co skłania te kraje do odpowiedzi w postaci wprowadzenia własnych podatków na produkty „wyprodukowane w USA”.
- Jaki będzie wynik? Możliwe, że gospodarka światowa może stanąć w obliczu znacznego szoku.
- Jednak eksperci z Business Insider Polska nie panikują. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego i Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, są optymistami, że Europa może ostatecznie dojść do porozumienia z Trumpem.
- Przedstawiają również dwa potencjalne scenariusze, jak ta sytuacja może się rozwinąć. Jeden sugeruje, że konflikt handlowy jest głównie blefem ze strony Trumpa.
- Drugi scenariusz wskazuje na poważne problemy w samych Stanach Zjednoczonych.
- Więcej informacji na temat biznesu znajdziesz na Businessinsider.com.pl.
Donald Trump konsekwentnie twierdzi, że świat „wykorzystuje” Amerykę. Postanowił zająć się tym problemem na swój własny, wyjątkowy sposób — nakładając cła na kolejne kraje. Niedawno weszło w życie 25% cło na cały import z Meksyku i Kanady oraz 10% podwyżka cła na towary z Chin. Cła na aluminium są również w drodze, wraz z odrębnymi cłami na produkty z UE. Ponadto przewiduje się oddzielne cła na produkty rolne.
Naturalnie, kraje dotknięte tymi podatkami odwetowo narzucają własne cła na towary amerykańskie. Donald Trump również na to odpowiada. W poście na platformie społecznościowej TruthSocial zauważył: „Proszę poinformować kanadyjskiego gubernatora Trudeau, że gdy nałoży cła odwetowe na Stany Zjednoczone, nasze odpowiadające im cła natychmiast wzrosną o tę samą kwotę!”
W ten sposób rozwija się konflikt handlowy, który Wall Street Journal opisał w lutym jako „najgłupszy w historii”. Jakie mogą być konsekwencje? Analitycy nie są pewni strategii Trumpa, ale niektórzy teoretyzują, że jego rzeczywistym celem może nie być Kanada ani Europa — ale Chiny.
Rzeczywiście, Trump nakłada cła na Chiny , ale jak wyjaśnia Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, w wywiadzie dla Business Insider Polska, cła wymierzone w Kanadę i Meksyk mogą również mieć „chiński” cel.
— Te trzy gospodarki — amerykańska, kanadyjska i meksykańska — są ściśle powiązane poprzez łańcuchy dostaw. Nałożenie wysokich taryf i odcięcie podwykonawców w Meksyku może ostatecznie negatywnie wpłynąć na amerykańskie firmy. Może to doprowadzić do redukcji miejsc pracy w USA — i sądzę, że Trump jest tego świadomy; jednak prezydent USA również podnosi oczekiwania wobec tych sąsiednich krajów. Początkowo wspomniał, że taryfy mogą zostać zniesione, jeśli te kraje podejmą większe wysiłki, aby ograniczyć imigrację do USA lub rozwiązać kryzys fentanylowy. Teraz oczekuje, że te kraje nałożą własne taryfy na Chiny, aby zapobiec obchodzeniu amerykańskich taryf na chińską produkcję — zauważa Rafał Benecki.
Ekspert podkreśla, że Donald Trump uważa Pekin za głównego konkurenta USA. Trudno sobie wyobrazić, aby wycofał się z konfliktu handlowego z tym krajem. Jak na ironię, Chiny wydają się być najbardziej przygotowane do konfrontacji w sprawie taryf.
— Te kraje są na kursie kolizyjnym od dłuższego czasu. Cła na Chiny były dość szokujące w pierwszej kadencji Donalda Trumpa , ale Pekin od wielu lat przygotowuje się do poruszania się w nowym środowisku, w którym handel nie jest tak nieograniczony, jak w poprzednich dekadach. Chińskie przedsiębiorstwa wydają się zaskakująco nie przejmować groźbą protekcjonizmu Trumpa. Pekin przyjął politykę wzmacniania rynku krajowego. Od pierwszej kadencji Trumpa znacznie rozwinął również różne sektory swojej gospodarki, w tym technologię. W rezultacie Chiny mogą angażować się w handel z innymi regionami świata — takimi jak Europa. Ponadto opracowały skuteczne metody omijania ceł nakładanych przez inne kraje — wskazuje Rafał Benecki.
A co z Europą?
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, interpretuje konflikt handlowy z innej perspektywy.
— Moim zdaniem Donald Trump uważa, że rola USA jako globalnego egzekutora i dobroczyńcy jest po prostu nie do utrzymania. Co więcej, Ameryka nie tylko ponosi koszty tej roli, ale także pożycza pieniądze z zagranicy, aby ją utrzymać. Ponadto takie wydatki nie stymulują gospodarki USA. W związku z tym Trump inicjuje fronty w dwóch potencjalnych obszarach. Tam, gdzie USA ponoszą największe wydatki i gdzie mają największy deficyt — stwierdza ekspert Pracodawców RP w swojej rozmowie z Business Insider Polska.
Jeśli ocena Kamila Sobolewskiego jest trafna, początkowo może się to wydawać niekorzystne dla Starego Kontynentu. Stany Zjednoczone mają deficyt handlowy z UE — podczas gdy Europa nadal korzysta z roli USA jako „globalnego egzekutora”.
Jednakże Rafał
Źródło