Ozusowanie umów śmieciowych, do czego Polska zobowiązała się w ramach tzw. kamieni milowych KPO, nie zostanie zrealizowane – dowiaduje się money.pl. Wątpliwe jest nawet wprowadzenie tych przepisów w okrojonej formie. A jak rząd zamierza wytłumaczyć się przed Brukselą?
/123RF/PICSEL
- „Nie będziemy wprowadzać prostego oskładkowania wszystkich umów cywilnych” – mówi minister w Kancelarii Premiera Maciej Berek;
- Zdaniem rządu, to rozwiązanie krzywdzące dla pracodawców, które zarazem nie poprawi sytuacji osób zatrudnionych na umowy o dzieło;
- W Polsce większość z 350 tys. umów o dzieło to tylko jedna z form zatrudnienia, dlatego rządzący uważają, że stosowanie umów śmieciowych zamiennie za umowę o prace to marginalny problem.
Rząd Mateusza Morawieckiego zgodził się w kamieniach milowych KPO na ozusowanie wszystkich umów śmieciowych. Dzisiejsza ekipa rządząca coraz bardziej odsuwała zmiany w czasie i ograniczała ich zakres. Dziś wydaje się, że klamka zapadła.
Nie będzie ozusowania wszystkich śmieciówek
Minister w Kancelarii Premiera i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów potwierdza, że rząd nie będzie realizował zadania, które zostało wpisane do Krajowego Planu Odbudowy przez poprzednią władzę.
„Nie będziemy wprowadzać prostego oskładkowania wszystkich umów cywilnych, w tym umów o dzieło. Decyzja już zapadła. Takie rozwiązanie obciążyłoby pracodawców i wykonawców kwotą około 5-7 mld zł” – mówi Maciej Berek w rozmowie z money.pl.
Podkreśla, że umowa o dzieło nadal w wielu zawodach jest podstawową formą zatrudnienia, głównie wśród artystów i środowisk twórczych. Przypadki, w których umowa o dzieło stanowi zamiennik dla umowy o pracę, nadal występują, jednak – zdaniem rządu – jest to marginalny problem.
„Są też sytuacje, gdy jest (umowa o dzieło – red.) całkowicie uzasadniona, np. gdy artysta ma wykonać pomnik czy popiersie, on nie będzie chciał etatu. Próba zrównywania tu umowy o dzieło z umową o pracę także w zakresie obciążeń składkami na ubezpieczenia emerytalne i rentowe jest błędna” – przekonuje minister Berek.
Ozusowanie umów o dzieło. Plany były szerokie, ich zakres maleje
Rząd Mateusza Morawieckiego zakładał, że wszystkie umowy cywilnoprawne będą podlegać składkom na ubezpieczenie społeczne. Wyjątkiem miały być umowy zlecenie z uczniami szkół średnich i studentami do 26 lat. Nowy rząd dopuszczał początkowo zniesienie zasady, która pozwala na nieoskładkowanie umów-zleceń, jeśli zleceniobiorca w innym miejscu odprowadza składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Resort pracy pod kierownictwem Agnieszki Dziemianowicz-Bąk chciał także, aby oskładkowaniu podlegały umowy o dzieło, które są jedynym źródłem dochodu. Ozusowanie miałoby obejmować jedynie obowiązkowe składki, bez składki chorobowej.
Jakiekolwiek zmiany miały jednak wejść w życie nie szybciej niż w 2026 roku. Teraz wiemy, że pełne ozusowanie umów śmieciowych nie nie zostanie wprowadzone, co zatem zrobi rząd Donalda Tuska?
Zmian wymaga Bruksela
„Będzie prowadzony dialog z Komisją Europejską, który będzie na pewno trudnym dialogiem, czy istnieje możliwość przeskalowania tego w taki sposób, żeby to zachowało jakąś swoją racjonalność” – tłumaczy minister Berek.
Kamień milowy związany z ozusowaniem umów cywilnoprawnych zapisany jest w czwartym wniosku o płatność z KPO. Łącznie to 14 mld zł, o które Polska ma wnioskować jeszcze w tym roku. W teorii nasz kraj mógłby wskazać obiektywne przyczyny niechęci do wprowadzenia takich przepisów. Unia Europejska może wówczas zgodzić się na przesunięcie zmian w czasie lub korektę kamieni milowych KPO. Do tego jednak daleka droga, a ryzykiem jest utrata części środków.
Na podstawie umowy o dzieło w Polsce pracuje obecnie 350 tys. osób. Dla większości z nich to tylko jedna z form zatrudnienia. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podaje, że jedynie półtora tysiąca umów o dzieło rocznie to umowy, które stanowią jedyne źródło dochodu danej osoby.