Gatunki obce w środowisku: piranie w Sanie i „przebiegające” bambusy nad Lubatówką

Olbrzymie łodygi miskantu przewyższają rodzimą roślinność w strefie brzegowej strumienia Magierka. Fot. A. Bylak Olbrzymie łodygi miskantu górujące nad rodzimą roślinnością na brzegu strumienia Magierka. Zdjęcie A. Bylaka

Hydrobiolodzy wyrażają zaniepokojenie dzikim wzrostem bambusa Bisseta wzdłuż rzeki Lubatówki w Polsce (Podkarpacie, niedaleko Krosna), który jest uważany za gatunek inwazyjny i obcy w wielu regionach świata. Ekologów niepokoi również pojawienie się olbrzymiego miskantusa w naturalnych siedliskach. W Sanie złapano piranie.

Artykuł w Scientific Reports przedstawia po raz pierwszy odkrycie dzikiej populacji gatunku bambusa Phyllostachys bissetii w Europie. Ostrzega również przed potencjalną inwazją miskantusa, który jest wysoką trawą powszechnie uprawianą w celach ozdobnych.

„Kluczowe jest zwiększenie świadomości ogrodników, entuzjastów, sprzedawców detalicznych roślin i importerów w zakresie zagrożeń ekologicznych, jakie niesie ze sobą rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych” – podkreślają autorzy badania. Bioinwazja jest łatwiejsza do opanowania, jeśli zostanie wcześnie zidentyfikowana i szybko rozwiązana.

„Nie możemy być lekkomyślni w kwestii roślin, które uprawiamy w naszych ogrodach” – apelowała w rozmowie z PAP dr Aneta Bylak, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Polska hydrobiolog specjalizuje się w ekosystemach rzek karpackich. Wyraziła zaniepokojenie tendencją niektórych mieszkańców do pozbywania się odpadów roślinnych z ogrodów poprzez wyrzucanie ich wzdłuż brzegów lokalnych rzek i strumieni, zakładając, że „woda je zabierze”. Hydrobiolog przestrzegła jednak, że takie niedbałe zachowanie — zwłaszcza jeśli w ogrodach uprawiane są gatunki obce — może prowadzić do poważnych problemów ekologicznych.

Badaczka zauważyła, że bambus Bisseta pochodzi pierwotnie z Azji i jest uważany za gatunek obcy w Europie. „Cała grupa gatunków z rodzaju Phyllostachys jest określana jako +bambusy biegnące+ – są to +bambusy biegnące+, co oznacza, że nie da się ich powstrzymać” – wyjaśniła. Te bambusy pochodzą z Chin, wiele z nich jest odpornych na mróz i łatwo rozmnażają się za pomocą podziemnych kłączy. „Takie bambusy mogą nawet +przejść+ na drugą stronę drogi, nawet pod asfaltem” – podkreśliła prof. Aneta Bylak.

Poradziła, aby każdy, kto chce uprawiać te rośliny w swoich ogrodach, zainstalował bariery korzeniowe, aby zapobiec niekontrolowanemu wzrostowi bambusa. Należy również zachować ostrożność przy sadzonkach roślin, ponieważ bambus może odrodzić się z małego fragmentu łodygi. „Nawet 10-centymetrowy kawałek nadziemnej łodygi może się ponownie ukorzenić” – wyjaśniła ekolog. Żartobliwie dodała, że nie powinniśmy polegać na sprowadzaniu pand, które lubią bambus, aby pomóc złagodzić inwazję.

Uprawa miskantu olbrzymiego – wysokiej trawy ozdobnej – również stwarza ryzyko inwazji. Roślina ta może osiągnąć wysokość do trzech metrów i jest uprawiana w celach dekoracyjnych. Ekolodzy zaobserwowali, że skupiska miskantu zaczynają już pojawiać się wzdłuż polskich rzek.

1
Bujne zarośla bambusa Bisseta w strefie brzegowej rzeki Lubatówki w styczniu 2025 r. Fot. A. Bobiec

Badacz wyjaśnił, że bambus Bisseta i miskant nie są jeszcze klasyfikowane jako gatunki inwazyjne w Polsce, co pozwala na ich kupowanie i sprzedawanie bez ograniczeń. Jednak, opierając się na doświadczeniach innych krajów, mogą wymagać wpisania na listę gatunków inwazyjnych, zanim staną się niekontrolowalne.

Bambusy i miskanty są czasami sadzone w ogrodach ze względu na ich szybki wzrost, minimalne wymagania konserwacyjne, atrakcyjny wygląd i zdolność do tworzenia gęstych zielonych ekranów, które chronią ogrody przed przechodniami. Chociaż może to być korzystne dla właścicieli domów, stanowi znaczną wadę dla dzikiej przyrody: łatwość rozmnażania i rozprzestrzeniania się tych roślin prowadzi do szybkiego spadku lokalnej bioróżnorodności.

Do innych inwazyjnych gatunków obcych zalicza się nawłoć, klon jesionolistny, niecierpek gruczołowaty, poryblin pospolity, a nawet orzech włoski.

Prof. A. Bylak omówiła również obce gatunki zwierząt, na które natknęła się podczas badań polskich rzek. Naukowcy natknęli się na żółwie czerwonolice, które prawdopodobnie zostały wypuszczone na wolność przez znudzonych właścicieli, nieświadomych poważnego zagrożenia, jakie stanowią dla bioróżnorodności. „A gdy już znaleźliśmy się w Sanie, złapaliśmy nawet piranię. Na szczęście była to niegroźna odmiana roślinożerna, a ponieważ pochodzi z tropików, nie przetrwa tutaj zimy” – zapewniła.

Prof. Aneta Bylak stwierdziła, że za zarządzanie inwazyjnymi gatunkami obcymi w Polsce odpowiadają władze lokalne. Powinny być one powiadamiane o obserwacjach gatunków obcych, które stanowią zagrożenie dla bioróżnorodności. Zdjęcie siedliska z geolokalizacją można również przesłać do Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, który prowadzi ewidencję gatunków obcych.

Ludwik Tomal (PAP)

Nauka w Polsce

lt/ pasek/



Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *