Z jednej strony za bochenek chleba trzeba było gdzieniegdzie zapłacić ledwie 1,20 zł, ale z drugiej — były regiony w Polsce, gdzie nie było ani kilometra drogi ekspresowej lub autostrady, a co trzeci dorosły nie miał pracy. Oto osiem wykresów, które pokazują, jak zmienił się nasz kraj przez ostatnie dwie dekady.
- Polska przez ostatnie 20 lat przeszła gigantyczną przemianę. Widać to na pierwszy rzut oka w otaczającym nas świecie. Zmiany widoczne są też w danych
- Przez minione dwie dekady sporo zmieniło się w gospodarce. Mamy nowe drogi, inaczej robimy zakupy i więcej za nie płacimy
- Jednocześnie jest nas coraz mniej, rzadziej decydujemy się na ślub i nie mamy problemów ze znalezieniem pracy
- Oto osiem nieoczywistych wykresów, na których widać, jak w tym stuleciu zmieniał się nasz kraj
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Pamiętacie, jak chleb można było kupić za mniej niż 1,20 zł? Tak było na samym początku tego stulecia na Podlasiu, gdzie za półkilowy bochenek pszenno-żytni trzeba było zapłacić nawet 1,16 zł (to dane GUS za 2002 r.).
W tym samym czasie na Śląsku cena sięgała 1,69 zł. 20 lat później pieczywo było nawet tematem konferencji prasowych prezesa NBP Adama Glapińskiego, który na początku 2023 r. rozwodził się nad zaletami chleba baltonowskiego.
Wszystko dlatego, że w ostatnich miesiącach ceny drastycznie poszybowały. Ten sam bochenek, który na Podlasiu w 2002 r. kosztował średnio 1,16 zł, teraz jest blisko czterokrotnie droższy.
Z najnowszych danych GUS wynika bowiem, że w tym województwie średnio trzeba za niego zapłacić 4,45 zł. A to i tak jeden z tańszych regionów. Na Śląsku cena sięga blisko 6 zł. Zmiany cen pieczywa na przestrzeni lat prezentujemy na poniższym wykresie.
Cena bochenka chleba pszenno-żytniego w latach 2001-2023
Inna sprawa, że od tamtego czasu wzrosły nie tylko ceny. W parze z inflacją rosną bowiem wynagrodzenia Polaków, co doskonale widać w comiesięcznych odczytach GUS.
Jeszcze w 2003 r. aż w połowie województw przeciętna pensja nie przekraczała 2 tys. zł brutto miesięcznie, a tylko na Mazowszu przekraczała 2,5 tys. zł.
Od tego czasu sporo się zmieniło. Jak przez ponad 20 lat wyglądały nasze pensje w podziale na regiony? Te dane prezentujemy na poniższym wykresie.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto
Wróćmy jeszcze na chwilę do tego chleba. Na początku XXI w. najczęściej pieczywo kupowało się w piekarniach lub osiedlowych sklepach. Dziś królują pod tym względem duże sklepy, przede wszystkim markety.
Nic dziwnego, bo rozkwit tej formy handlu widać jak na dłoni. Szczególnie w ostatnich 15 latach. Z danych GUS wynika, że jeszcze w 2008 r. w województwach świętokrzyskim i podlaskim łączna liczba supermarketów nie przekraczała 100. Było to odpowiednio 91 i 100 tego typu sklepów.
Dziś niemal w każdym mieście mamy Biedronkę, Lidla, Dino, PoloMarket lub inny sklep wielkopowierzchniowy. Rozwój sieci handlowych widać na poniższym wykresie.
Co ciekawe, dziś najwięcej supermarketów wcale nie znajdziemy na Mazowszu czy na Śląsku, gdzie mieszkają największe skupiska ludzkie. Pod tym względem dominuje Wielkopolska, gdzie przecież narodziła się choćby sieć Dino.
Liczba supermarketów w województwach.
Nawet jeśli sklepu nie ma w naszej miejscowości, to z pewnością do najbliższego nie trzeba wcale zbyt długo jechać. A jest po czym.
Rozwój sieci dróg, przede wszystkim tych szybkiego ruchu, to jedno z największych osiągnięć Polski w ostatnim 20-leciu. W dużej mierze za sprawą inwestycji przed turniejem Euro 2012, ale nie tylko.
Jeszcze 20 lat temu na całej ścianie wschodniej (Podlasie, Lubelszczyzna i Podkarpacie) nie było ani jednego kilometra ekspresówki lub autostrady. Do tego warmińsko-mazurskie, gdzie według GUS były raptem 3 km takiej drogi w 2003 r. W całym kraju było to ok. 630 km.
Dziś cała sieć dróg szybkiego ruchu przekracza 5 tys. km, z czego prawie 1 tys. km to cztery wymienione wyżej województwa.
Długość dróg ekspresowych i autostrad w województwach
Rozwój infrastruktury to bez wątpienia jeden z największych sukcesów Polski w ostatnich latach. Drugim bez wątpienia jest sytuacja na rynku pracy i drastyczny spadek bezrobocia.
Jeszcze na początku tego stulecia w niektórych regionach prawie 30 proc. osób pozostawało bez pracy. To obraz m.in. województw warmińsko-mazurskiego czy zachodniopomorskiego w 2003 r.
Dziś w skali kraju mamy bezrobocie na poziomie 5 proc., a w niektórych regionach sięga ono ledwie 3 proc. Nawet na najgorszym pod tym względem Podkarpaciu bez pracy pozostaje mniej niż co jedenasty mieszkaniec.
Stopa bezrobocia w województwach w latach 2004-2023
Kolejnym z pozytywnych aspektów polskiego rozwoju jest sytuacja finansowa samorządów. Widać to choćby w dochodach województw, które są w dużej mierze beneficjentami np. środków unijnych.
Pod koniec XX w. najwięcej pieniędzy miało województwo śląskie, bo nieco ponad 500 mln zł. Przemysłowa stolica Polski zostawiała daleko w tyle Mazowsze czy Dolny Śląsk.
Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej, a dynamiki nabrała po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Efekt? Mazowsze w tej chwili może pochwalić się dochodami na poziomie blisko 6 mld zł. To prawie 15 razy więcej niż na przełomie wieków.
Dochody budżetów województw 1999-2023
Na koniec dwa wykresy, które do tej beczki miodu dołożą nieco goryczy. Chodzi o demografię. Niedawno w Business Insider Polska pisaliśmy, że tylko w ciągu roku liczba mieszkańców Polski zmniejszyła się o 130 tys.
To automatycznie musi powodować spore przetasowania w regionach. Oczywiście są regiony, które rosną. To przede wszystkim Mazowsze (z 5 do 5,5 mln mieszkańców od 1995 r.), ale też Wielkopolska czy Małopolska.
Z kolei na Opolszczyźnie czy w Lubuskiem mieszka już mniej niż 1 mln mieszkańców. To najmniej zaludnione regiony naszego kraju, którego populacja maleje i powoli zmierza z 40 do 30 mln.
Liczba mieszkańców w województwach w latach 1995-2023
Zapaść widać też np. w liczbie małżeństw. Jeszcze w 2005 r. na Mazowszu czy na Śląsku odbywało się ponad 25 tys. ślubów rocznie. Dziś te liczby są o ok. 20 proc. niższe.
W skali całego kraju rekordowy był 2008 r. Wtedy zawartych zostało ponad 250 tys. małżeństw. W 2023 r. było to już poniżej 150 tys., co oznacza spadek o 40 proc.
Nic więc dziwnego, że coraz więcej dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich. Inna sprawa, że dzietność w naszym kraju też jest na dramatycznie niskim poziomie, o czym pisaliśmy w osobnym materiale na Business Insider Polska.
Liczba małżeństw zawieranych w Polsce
Autor: Jakub Ceglarz, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło